Z powodu koronawirusa „bezdomny przewodnik” z Nowej Huty w swoje urodziny został sam
– Nie jest lekko, kiedy samemu żyje się małym mieszkaniu. Ciągłe oglądanie telewizji odbija się na psychice. Ile można słuchać, że jest coraz więcej zarażonych wirusem i ofiar śmiertelnych. Ja jestem w wieku najbardziej narażonym na zakażenie. Mimo to nie załamuję się. Trzeba jakoś żyć. Zrobiłem zapasy i staram się myśleć pozytywnie – mówi pan Tadeusz.
Mężczyzna 31 marca obchodzi 69 urodziny. – Trochę smutno, że nikt nie może do mnie przyjść, ale na szczęście mam przyjaciółkę, z którą rozmawiam codziennie przez telefon. Tortu nie ma, ale w takich czasach trzeba się cieszyć, że ma się ciepły kąt i co do garnka włożyć – przyznaje pan Tadeusz.
Bezdomny przewodnik planował oprowadzanie kolejnych wycieczek na wiosnę. Pandemia pokrzyżowała jego plany. – Mam nadzieję, że ta zaraza szybko się skończy i będzie można wyjść do ludzi – dodaje 69-latek.
Mężczyzna bez stałego dachu nad głową był od dwóch lat. Jak mówi, wcześniej opiekował się mamą, która po śmierci przepisała mieszkanie na os. Spółdzielczym siostrzeńcowi pana Tadeusza. – Ten jednak po śmierci mamy powiedział, że muszę opuścić mieszkanie. W ten sposób znalazłem się na bruku – mówi łamiącym się głosem pan Tadeusz.
Z pomocą przyszła mu fundacja Los Polacos, która pomaga osobom w trudnych sytuacjach. Zaproponowaliśmy panu Tadeuszowi, żeby spróbował oprowadzać ludzi po Nowej Hucie, o której wie bardzo dużo ciekawostek. Okazało się, że mimo iż nie jest zawodowym przewodnikiem, ludzie są bardzo ciekawi tego, co ma do powiedzenia – mówi Marek Piątkowski.
17 listopada ubiegłego roku na spacer z panem Tadeuszem przyszło ok. 300 osób, które przez kupno biletów wsparły finansowo przewodnika. Podczas akcji udało się zebrać ponad 9 tys. zł. Dzięki tym pieniądzom udało się wynająć mężczyźnie małe mieszkania na rok.
Komentarze
Nie dodano jeszcze komentarzy.
Dodaj komentarz