Skansen w Nowej Hucie. Jest już 500 tys. zł na wykup pierwszych obiektów

Przylasek Rusiecki to najlepsza lokalizacja na skansen - tak zdecydowali miejscy urzędnicy. Chodzi o niespełna pięciohektarową działkę zlokalizowaną nieopodal zbiorników wodnych, których zagospodarowaniem zajmuje się Zarząd Zieleni Miejskiej i spółka Kraków Nowa Huta Przyszłości.

Docelowo powstaną tam „Małe Mazury” z nowoczesnym miejscem wypoczynku z kąpieliskiem, piaszczystą plażą, ścieżkami rowerowymi, udogodnieniami dla rodzin z dziećmi i seniorów. W bliskim sąsiedztwie wybranej pod skansen działki znajduje się też teren przeznaczony pod las, a także przestrzeń zarezerwowana pod pole campingowe i parking.

 

Nowa Huta wydaje się dobrą lokalizacją również dlatego, że na północy Krakowa nie brakuje obiektów, które mogłyby zostać przeniesione do skansenu. Mowa o zabudowie przy ul. Wadowskiej czy Klasztornej. Nie bez znaczenia jest również bliskie sąsiedztwo dworu w Branicach. Lokalizacja skansenu na terenie Nowej Huty ma zatem na celu podniesienie znaczenia tej dzielnicy, wykorzystanie dostępnych terenów, a także wyprowadzenie części ruchu turystycznego z centrum miasta.



– Nowa Huta nie powstała w próżni – zlokalizowano ją na terenach bogatych podkrakowskich wsi. To wystarczający powód, by zatrzymać to, co jeszcze z dawnych czasów zostało. Wiele domów jest wciąż zamieszkanych, ale sporo jest też tych porzuconych, które niszczeją, czekając na lepszy los. Za każdym z nich stoi jakaś historia, jakieś emocje i wspomnienia, dlatego część właścicieli chciałaby, aby żyły nadal, choć może już w innym miejscu, pełniąc nieco odmienną funkcję niż dotychczas – mówi Elżbieta Kantor, dyrektor Wydziału ds. Turystyki UMK, i dodaje, że jej zdaniem miejsce to ma szansę stać się nową atrakcją turystyczną nie tylko dla miłośników historii, ale także dla osób ceniących aktywne spędzanie wolnego czasu poza ścisłym centrum miasta. – Nie zawężamy tego pomysłu do przeniesienia, zabezpieczenia i udostępnienia zwiedzającym kilkunastu drewnianych chat. To jedynie punkt wyjścia dla stworzenia nowego produktu turystycznego, edukacyjnego i kulturowego – zapewnia dyrektor Kantor.

 

Ponieważ skansen ma pełnić wiele różnych funkcji, to już na tym etapie – na razie roboczo – przyjęto, że będzie to Park Edukacyjny „Branice”.

 

Wykonawcą projektu będzie spółka Kraków Nowa Huta Przyszłości, która dostała już pierwsze środki w wysokości łącznie 500 tys. zł na przygotowanie koncepcji skansenu i wykupy pierwszych domów. Jej prezes Artur Paszko przyznaje, że ceni i lubi tego typu instytucje, ale uważa, że w Krakowie nie sprawdzi się klasyczna forma takiego muzeum. – To będzie zupełnie oryginalne przedsięwzięcie. W Polsce mamy świetne skanseny, ale my chcemy zrobić krok naprzód. Nie chodzi nam tylko o zatrzymanie czegoś w czasie i rekonstrukcję, ale także konstruowanie – nadawanie tym obiektom nowych funkcji edukacyjnych, ekologicznych i kulturowych – wyjaśnia prezes Paszko. Jego zdaniem te świadectwa materialne, czyli artefakty są także nośnikiem wartości i opowieścią o tym, jak my – jako społeczność – się zmienialiśmy. Zawierają w sobie mnóstwo wzorów kulturowych składających się na naszą tożsamość. – Chcemy nie tylko podjąć się ochrony dziedzictwa kulturowego, ale wyciągnąć z niego także wartość dodaną – argumentuje.

 

Ostatnie miesiące tego roku upłyną na szukaniu źródeł finansowania i przygotowaniu pierwszej grupy obiektów, które w przyszłości mogłyby znaleźć się w skansenie. Koncepcja jest już wstępnie zarysowana. W przyszłym roku KNHP chce rozpocząć konkretne działania – wynająć ekspertów, którzy pomogą dokładnie zaplanować, jak to wszystko ma wyglądać, w jakie urządzenia uzbroić teren, a także przygotować inwentaryzację obiektów i przeprowadzić pierwsze wykupy. Trzeba też znaleźć miejsce, gdzie chałupy – albo ich elementy – będą przechowywane do czasu, aż będzie gotowe dla nich miejsce docelowe.

 

W Parku Edukacyjnym „Branice” ma się znaleźć kilkadziesiąt obiektów, ale jak zaznacza prezes Paszko, tworzenie tego miejsca będzie procesem – nie wszystkie pojawią się jednocześnie. Wstępna koncepcja zakłada, że obok ekspozycji stałej i czasowej w skansenie odbywać się będą lekcje muzealne, pokazy rzemiosła, warsztaty rzemieślnicze i artystyczne.

 

Środki niezbędne do realizacji projektu – ok. 6 mln zł – Miasto chce pozyskać z zewnątrz. KNHP ma aplikować o dofinansowanie projektu w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego, działanie 6.3.3 „Zagospodarowanie rekreacyjne i turystyczne otoczenia zbiorników wodnych”. Jeśli to się nie powiedzie, w odwodzie jest program Urban Innovative Actions, a w ostateczności także nowe rozdanie funduszy unijnych w nadchodzącej perspektywie. – Na razie chcemy zainteresować tym tematem jak najszersze grono ekspertów, z których wiedzy i doświadczenia moglibyśmy skorzystać przy realizacji tego pomysłu. Jeśli w działania projektowe włączy się sporo osób i instytucji, które z założenia zajmują się ochroną dziedzictwa, edukacją i kulturą, będzie nam łatwiej dyskutować o tym, jak translokować obiekty, nie pozbawiając ich naturalnego kontekstu funkcjonowania, a jednocześnie przystosować je do pełnienia nowych funkcji – zapewnia prezes KNHP.

 

Pomysł utworzenia skansenu w Krakowie nie jest nowy. Już w 1927 r. na Woli Justowskiej próbę podjął etnograf, popularyzator folkloru i kultury ludowej Małopolski prof. Seweryn Udziela. Pierwszym obiektem skansenu był XVI-wieczny kościółek, przeniesiony ze wsi Komorowice Śląskie, a w kolejnych latach dołączyły dwa budynki z drugiej połowy XIX w.: karczma z Pasieki koło Czernichowa oraz spichlerz dworski z Trzyciąża. Kościół dwukrotnie płonął. W nocy z 13 na 14 lipca 1978 r. został podpalony, ale udało się go odbudować. Do kolejnego podpalenia doszło w nocy z 5 na 6 kwietnia 2002 r. W 2016 r. rozpoczęła się odbudowa kościoła. Karczma i spichlerz zachowały się do dzisiaj.

 

Temat skansenu powrócił w ubiegłym roku za sprawą miłośników historii i starego Krakowa. Są wśród nich radna Małgorzata Jantos i Leszek Grabowski, który od dawna fotografuje rozpadające się fragmenty krakowskiej wsi. Tematem zainteresowały się władze miasta. – Z krajobrazu miasta znikają dawne wiejskie chałupy z XIX i początku XX w. Popadają w ruinę i giną, i właściwie już nie ma dla nich ratunku. Najwyższa pora, abyśmy się zastanowili nad koniecznością ratowania przeszłości zamkniętej w starych domach – przekonuje radna Małgorzata Jantos i dodaje, że muzea na wolnym powietrzu, prezentujące przede wszystkim kulturę ludową danego regionu, ale także mające charakter bardziej budowlany, przemysłowy czy archeologiczny, funkcjonują w różnych miastach na świecie. Przykładów nie brakuje: największe otwarte muzeum w Sztokholmie, założone w 1897 r. przez Artura Hazeliusa, Muzeum Starego Miasta Den Gamle By w Danii, Słoboda Mamaja w Kijowie czy Rocca al Mare na obrzeżach Tallina.




Polecane Video

Komentarze

Nie dodano jeszcze komentarzy.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *