Włosi wyrzuceni z budowy S7. Został po nich krajobraz wyciętych drzew

GDDKiA zrywa umowę z włoską firmą Webuild (poprzednia nazwa Salini), która miała budować ważny odcinek trasy S7 od węzła Igołomska do węzła Widoma. Oznacza to sporo opóźnienia w inwestycji, która przechodzi przez nowohuckie tereny.

Powodem zerwania umowy z włoska firmą jest brak należytego wykonywania robót i braku pozytywnej reakcji na wezwania do poprawy oraz powstałą zwłokę w realizacji prac na tym odcinku drogi ekspresowej S7. Dla nowohucian oznacza to, ze długo będą musieli patrzeć m.in. na  stosy ściętych drzew, które zalegają na planowanej trasie. Uprzątnie je dopiero firma, która wygra przetarg na kontynuację budowy.

 


– Od przekazania placu budowy do grudnia 2020 r. wykonawca nie przedstawił harmonogramu, który zapewniłby realizację robót w terminie i prowadził wyłącznie prace przygotowawcze. Wycięto ok. 90 proc. drzew, częściowo odhumusowano obszar pod drogi dojazdowe i również częściowo wykonano dojazdy do terenu budowy. Nie rozpoczęto żadnych prac drogowych ani mostowych na trasie głównej. Pomimo wezwań do poprawy wykonawca nie zmobilizował ani niezbędnej liczby pracowników, ani potrzebnego sprzętu. Dalsze kontynuowanie prac w takim tempie nie pozwoliłoby na wykonanie inwestycji w terminie określonym w umowie, stąd też decyzja o jej rozwiązaniu – mówi Iwona Mikrut z krakowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

 

Po zinwentaryzowaniu wykonanych robót rozpocznie się przygotowanie dokumentacji przetargowej, by wyłonić nowego wykonawcę, który wybuduje odcinek S7 od węzła Widoma (bez węzła, powstaje w ramach budowy odcinka Szczepanowice – Widoma) do włączenia do węzła Kraków Nowa Huta.




Polecane Video

Komentarze

Grzechu 7.12.20, 21:18:03

A ile ten włoski kameleon zapłaci kary? Czy nie powinien być indeks kiepskich firm, które od razu powinny być odsiewane.

Tego co trzeba, to nie chcą wyciąć 8.12.20, 10:38:47

Przecież w tej części miasta urzędnicy leją na wszystko od dawna. Jak wygląda wiecznie dojście do os Grębałów z przystanków na Wzgórzach? Następny przystanek jest dopiero KILOMETR!!!! dalej przy Kocmyrzowskiej. Ludzie przez krzaki koło pętli po niewiadomo czyim chodniku, bo gminny już dawno nie jest, przedzierają się wiecznie na miasto i z powrotem. Niech się tu PIESZO!!! wybierze ktoś z tej redakcji np na stadion Grębałowianki. I z tego klubu postanowi wrócić na Wzgórza, to będzie wiedzial jak wygląda tu od dawna los mieszkańców. Tylko na PŁASKIEJ I BEZ SKALI mapie MPK Kraków wygląda, że tu wszystko jest ok. Ludzie ledwie zipią, żeby się stąd wydostać kolejne dziesięciolecie na jakiś tramwaj!! Myśleliśmy, że dołożą nam przystanek autobusowy chociaż pal na żądanie, na skrzyżowaniu Kocmyrzowskiej i Kantorowickiej, ale też nie. Każą nam zapieprzać kolejny rok w koszmarnych warunkach na Wzgórza na jakiś przystanek. Krakowski Alarm Smogowy nie odpisał nam jako jedyny na pismo w tej sprawie, które wysłaliśmy trzy lata temu nawet do Ministra!!! My się stąd cały czas musimy autami wywozić nawet na Wzgórza, bo trasa na Wzgórza to jakiś horror zwłaszcza, gdy nikt nie idzie lub jest ciemno. Przy Jubileuszowej przystanek w stronę Wzgórz to jakiś żart. Wpada się do rowu lub można zjechać z tego klepiska na gnające po Kocmyrzowskiej auta, bo przecież wielu myśli, że tam jest droga ekspresowa, a nie teren miasta już i do 50 na godzinę. Nikt nornalny nie korzysta z tego przystanku w stronę Wzgórz, ani nie daje tam dzieci. Nikt się też tam nie wraca z połowy osiedla, gdy chce wyjść na Wzgórza! Osiedle od dziesięcioleci chodzi po ul Geodetów na miasto, ale do urzędników to nie dociera!!!! Są złośliwi i zwyczajnie wredni. Jakby kogoś z nich cieszyło, że pół Grębałowa i dzieci i młodzież z klubu sportowego Grębałowianka stale boją się chodzić obok tych zarośniętych pól obok pętli tramwajowej Wzgórza Krzesławickie, na których już dawno miała być nowa pętla tramwajowa po przebudowie tu Kocmyrzowskiej. To nie jest wina właścicieli pol, że są takie zarośla na trasie osiedla na miasto i z powrotem, ale to wyłącznie wina urzędników, bo stale wprowadzali w błąd, że wkrótce rusza tu przebudowa. Trudno, aby wtedy ktoś coś siał lub orał. Dopóki urzędnicy nie zrobili zamieszania, to te pola były zadbane, uprawiane, nie było zarośli. Do tego chodnik obok nich i przy terenie Fortu należał do gminy Kraków. Nie dość, że urzędnicy swoim niezdecydowaniem doprowadzili do takich zarośli, to jeszcze chodnik trafił w ręce prywatne, przez co gmina może lać na bezpieczeństwo pieszych do osiedla na nim, a trudno, zwby ludzie żyjący po tej stronie Kocmyrzowskiej przechodzili na pętli na drugą stronę Kocmyrzowskiej po to, aby iść naokoło normalnym chodnikiem tam i jeszcze próbować się przebić przez koszmarne przejście dla pieszych przy skrzyżowaniu z Kantorowicka. Niech się ktoś z redakcji wybierze pieszo do Grębałowa. Pieszo!!! Np do tego klubu sportowego. Autem fajnie się jedzie, ale pieszo stąd wyjść to coś okropnego. Nie dość że pod górę kawał, to jeszcze jest do wyboru albo chodnik wzdłuż Kocmyrzowskiej będący tu dla pieszych drogą jak za karę albo jest do wyboru droga po chodniku przy potężnych zaroślach. Tędy od dawna cały czas osiedle ma trasę na miasto. Jak urzędnikom nie wstyd tak się znęcać kolejny rok nad ludźmi. Wypadałoby wykupić te pola i wyciąć te zarośla, skoro tak się tu wszystkich oszukało robotami od zaraz... Ludzie chcieli się na tych polach kiedyś budować, to też było, że nie, bo będzie zaraz przebudowa Kocmyrzowskiej. Nie raczą nam nawet busa puścić przez osiedle. Brakującego przy skrzyżowaniu Kocmyrzowskiej z Kantorowicka przystanku uzupełnić. To jest normalne, że osiedle nie ma cywilizowanych warunków, żeby z niego wyjść na miasto i żeby w tej sytuacji odległość między najbliższymi przystankami dla osiedla wynosiła aż KILOMETR?! DO TEGO, ŻEBY BYŁ TAM stale pal na klepisku?! Osiedle Grębałow leżące po jednej stronie Kocmyrzowskiej nie ma wcale przystanku na Kantorowickiej, bo Kantorowicka to ulica mająca aż dwa kilometry i obejmuje dwa osiedla. To na mapie bez skali MPK Kraków i wg nazw ulic wygląda, że tu wszystko jest ok. Nieprawda. To są klamstwa. Osiedle ma warunki wydostania się na miasto jak w krajach trzeciego świata. Jak się nie ma zamiaru nic robić, to wypadałoby bus przez osiedle puścić, bo przez nie wszystko na skróty codziennie w godzinach szczytu leci i bez problemu mieszczą się nawet ciężarówki. Nasze problemy urzędnicy znają, bo pismo przekazał im trzy lata temu minister infrastruktury. Prosiliśmy o pomoc w wydostaniu się z osiedla na miasto. Żebyśmy też mogli korzystać nornalnie z MPK Krakowa i mogli nie powiększać stale korków na Kocmyrzowskiej. My się musimy stąd wywozić autami nawet na sąsiednie Wzgórza. W tych warunkach na Wzgórza do tramwaju chodzą ci, którzy nie mają jak z auta korzystać. Ludzie wykonali setki telefonów do różnych instytucji Krakowa, aby miasto wreszcie wykupiło te pola i wycięło te zarośla obok pętli tramwajowej Wzgórza, skoro ludzie z osiedla oraz dzieci i młodzież z klubu sportowego Grębałowianka są skazani na taką drogę pieszą stąd. W zimie to jest horror, gdy dzieci idą tam po ciemku do szkoły i z powrotem. Wielu je musi stąd cały czas wozić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Najnowsze Wiadomości

Najczęściej czytane