Osoby, które posiadają jakiekolwiek informacje o zaginionej, proszone są o kontakt z Komisariatem Policji VIII w Krakowie pod nr tel. 47 83 52 910 lub pod numerem alarmowym 112
Za tamowanie przejazdu komunikacji miejskiej strażnicy ukarali mężczyznę mandatem karnym w wysokości 500 zł, a jazdą bez uprawnień zajęły się już odpowiednie służby.
Sprawca wraz z kolegą pośpiesznie oddalał się z miejsca zdarzenia, jednak po krótkim pościgu dali za wygraną i zatrzymali się.
Znalezione przy mężczyźnie dwie puszki sprayu (czarny i srebrny), fioletowy marker, którego kolor odpowiadał kolorowi napisów oraz zapisy monitoringu posłużą niebawem w sprawie przeciwko niemu.
inf,zdj. Straż Miejska Miasta Krakowa
Wszelkie informacje mogące pomóc w ustaleniu miejsca przebywania poszukiwanego mężczyzny prosimy kierować do Komisariatu Policji VIII w Krakowie pod nr tel. 47 83-52-910 lub 112.
Policjanci którzy przyjechali na miejsce zdarzenia zatrzymali 36-latka. Ponadto przeprowadzili oględziny miejsca zdarzenia, przesłuchali świadków, zabezpieczyli nóż jako narzędzie zbrodni. Zatrzymanemu postawiono zarzut zabójstwa, za co grozić mu może kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności. 2 stycznia br. krakowski sąd, w oparciu o zebrany materiał dowodowy, przychylił się do wniosku Prokuratury Rejonowej Kraków-Nowa Huta i zastosował wobec mężczyzny tymczasowy areszt na 3 miesiące.
Jednocześnie policja ostrzega, że za ukrywanie poszukiwanego lub dopomaganie mu w ucieczce, grozi kara pozbawienia wolności do lat 5 (art. 239 § 1kk). Równocześnie informujemy o zapewnieniu anonimowości osobie informującej.
Ojciec, Lech Wójtowicz, zakładał segregatory swoim wszystkim dzieciom tuż po ich narodzinach i trzymał w nich pamiątki. Oddawał je w momencie, kiedy dzieci „wylatywały z gniazda”. Dwa z nich już podarował swojej córce i synowi. Został jeden, zielony… Roberta, ciągle na niego czeka.
Co wydarzyło się 26 lat temu w Mistrzejowicach?
20 stycznia 1995 roku Robert, jako ostatni, wyszedł z domu na osiedlu Złotego Wieku w Mistrzejowicach w Krakowie.
Miał wyrzucić śmieci, a później iść na uczelnię na zajęcia. Popołudnie planował spędzić w bibliotece. Ostatni raz był widziany, w dniu zaginięcia, około 13:00, przez sąsiadów przed swoją klatką.
Na wykłady nigdy nie dotarł. Mama Roberta, gdy obudziła się w nocy, zorientowała się że syn nie wrócił do domu. Rodzina zaczęła poszukiwania studenta. Dzwonili do znajomych chłopaka pytając czy wiedzą, gdzie może być. Nie wiedzieli…
Policja nie przyjęła zgłoszenia od razu, kazała czekać 48 godzin, tłumacząc, że Kraków to miasto studenckie, rozpoczął się weekend i możliwe, że Robert gdzieś za długo zabawił. Dopiero po upływie tego czasu służby zajęły się poszukiwaniami.
Sprawdzano nieprawdopodobne hipotezy. Przez wrażliwość i religijność chłopaka podejrzewano, między innymi, że wstąpił do sekty lub popełnił samobójstwo. Sugerowano, nawet, że Robert mógł wyjechać za granicę. Żadna hipoteza się nie potwierdziła, a trop szybko się urywał. W całym Krakowie pojawiły się plakaty ze zdjęciem Roberta, a w lokalnych gazetach komunikaty z prośbą o pomoc w ustaleniu miejsca Jego pobytu.
Miesiąc po zaginięciu, w domu Wójtowiczów, zjawił się kolega ze studiów Roberta mówiąc, że odebrał anonimowy telefon. Człowiek, który do niego dzwonił żądał zostawienia 30 milionów starych złotych (3 tyś. dziś) w koszu, a całego incydentu zabronił zgłaszać na policję.
Rodzice poszli z tym jednak na komisariat. Wyjątkowo niski okup i rzekomy telefon do kolegi, a nie do nich wydał im się chuligańskim wybrykiem. Nie pomylili się. Śledczy ustalili, że to ten chłopak chciał wykorzystać sytuację i wyłudzić pieniądze od zrozpaczonych rodziców Roberta.
Mijał czas. Dni, tygodnie, miesiące. Śledztwo nie posuwało się do przodu, na apele w lokalnych mediach nikt nie odpowiadał, jasnowidze mieli sprzeczne wizje, biuro detektywistyczne, wynajęte przez rodziców, też nic nie ustaliło.
Z każdym rokiem o Robercie robiło się coraz ciszej. W 15. rocznicę zaginięcia, rodzina znowu oplakatowała cały Kraków apelem i zdjęciem chłopaka, ojciec, Lech, zamówił 15 mszy w intencji syna, w 15 różnych kościołach na ten sam dzień. W 2012 roku rodzice dostali wezwanie do prokuratury. Mogli uznać syna za zmarłego, nie zgodzili się.
Powrót do sprawy po 20 latach
W 2015 roku sprawą zainteresowało się Archiwum X. Zaczęli ponownie przyglądać się wszystkim zgromadzonym materiałom. Skrupulatnie analizowali przesłuchania ówczesnych znajomych Roberta i jego krewnych. Podczas analizy tych wypowiedzi pojawiło się wiele pytań i ukazały się rozbieżności dotyczące tego samego okresu czy wydarzenia. Policjanci podjęli decyzję o konieczności ponownego rozpytania tych osób. Na szeroką skalę rozpoczęły się powtórne przesłuchania znajomych Roberta zarówno z uczelni jak i duszpasterstwa akademickiego. Swoimi spostrzeżeniami i uwagami podzielili się także policjanci, którzy prowadzili przez lata sprawę poszukiwawczą. Pomimo upływu lat, śledczy uzyskali nowe, ciekawe informacje. Szczegółowej analizie poddali również wszelkie zapiski Roberta, treść prowadzonych przez niego kalendarzy czy pamiętników.
Śledczy postawili tezę, a wręcz nabrali pewności, że Robert został zamordowany i dokonał tego ktoś z jego bliskiego kręgu. Jest to kolejny przypadek tak zwanej „ciemnej liczby zabójstw” czyli spraw, które na początku wydawały się zaginięciem, a okazały morderstwem.
Studentki, należące do duszpasterstwa, wspominały, że Robert często przesiadywał księdza Adama (założyciela duszpasterstwa akademickiego, którego członkiem był zaginiony) zamęczając go pytaniami. Ten jednak zaprzecza, że chłopak go odwiedził, a nawet temu jakoby miałby z nim kiedykolwiek rozmawiać. Podczas przesłuchania księdza Andrzeja, brata księdza Adama, śledczy dowiedzieli się, że Robert miał wybrać się na imprezę karnawałową, 21 stycznia 95 roku, przebrany za lekarza. Tę wiedzę, podobno, posiadał właśnie od swojego brata. Wszystko wskazuje na to, że duchowny Adam, minął się z prawdą podczas przesłuchania.
Księża, pracujący z księdzem Adamem, zauważyli, że po zaginięciu Roberta, chodził on „struty” izałamany i każdą rozmowę, która schodziła na temat wydarzenia ucinał. Na dodatek, chwilę po
zaginięciu Roberta, ksiądz Adam zaczyna pić, w efekcie czego popada w alkoholizm.
W 1997 roku odbył się wyjazd duszpasterstwa do Grzechyni. Ksiądz Adam, miał wówczas opisać zaginionego: “to ten który został zabity w parku w Mistrzejowicach”. Co ciekawe, ksiądz Adam, po zaginięciu Roberta zrobił gruntowny remont swojego pokoju na plebanii. Remonty przeprowadza się dopiero wtedy, gdy nowy ksiądz ma zająć pomieszczenie. Nie wiadomo dlaczego to zrobił.
W 2010 przeszedł terapię odwykową. Po jej zakończeniu nie tknął alkoholu, aż do 2015 roku, kiedy to Archiwum X zainteresowało się sprawą zaginionego Roberta, wtedy znów zaczął pić.
Śledczy z Archiwum X postanowili przebadać wariografem księży związanych z Robertem. Z badań wyszło, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że mogą mieć związek ze sprawą zaginięcia studenta. Ksiądz Adam może być bezpośrednio zamieszany w sprawę, ksiądz Andrzej może być odpowiedzialny za tuszowanie sprawy, a ich przyjaciel, ksiądz Stanisław, prawdopodobnie wie gdzie znajduje się ciało.
Od kiedy policjanci zyskali pewność, że mają do czynienia z morderstwem najważniejszą sprawą stało się odnalezienie ciała. Dokumenty, znajdujące się w aktach śledztwa, wskazują, że ciało Roberta może znajdować się w jednej z podkrakowskich miejscowości. Zastosowano nieinwazyjne metody poszukiwania zwłok, wyniki są weryfikowane przy pomocy, między innymi, georadaru sond termicznych, kamer termowizyjnych czy psów wyszkolonych w poszukiwaniu zwłok.
Śledztwo zostało przedłużone do 30 listopada 2021 roku i aktualnie zajmuje się nim Prokuratura Krajowa.
Zostało nie dużo czasu do rozwiązania zagadki, co stało się z Robertem
W 2025 roku minie 30 lat od zaginięcia studenta drugiego roku psychologii, Roberta i sprawa się przedawni.
Jaki był Robert?
Robert miał dwójkę rodzeństwa siostrę i brata. Dostał się do liceum lotniczego w Dęblinie spełniając, poniekąd, marzenia swojego ojca, na tym etapie chciał zostać pilotem. Pisał, do rodziców, co niedzielę listy. Tęsknił. Był bardzo związany z rodziną. Skończył szkołę z wyróżnieniem. Przed maturą zainteresowały go nauki przyrodnicze. Najpierw skończył trzy semestry na Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi, a później tęsknota za rodziną i Krakowem pokierowała go na Uniwersytet Jagielloński.
Zaczął studia psychologiczne, chodził na zajęcia, działał w duszpasterstwie akademickim, mieszkał z mamą i rodzeństwem, bo tata akurat wyjechał na kontrakt do Rosji. Często pisali do siebie listy. W tych z 1994 roku można wyczuć smutek, wątpliwości, ale ona dotykają wszystkich młodych ludzi.
W dniu zaginięcia Robert był ubrany w krótką, czarną kurtkę wiązana w pasie, jasnobrązowe spodnie, ciemny popielaty sweter, flanelową koszulę w czarno-białą kratę, brązowe buty za kostkę i czarną czapkę.
Co się stało z Robertem? Dlaczego zaginął?
Aktualnie są trzy hipotezy:
1. Robert posiadał kompromitujące informacje o księdzu Adamie
2. albo był ich świadkiem
3. albo ksiądz Adam darzył uczuciem Roberta, którego on nie odwzajemniał.
Tata Roberta nie szuka zemsty, chce wiedzieć co stało się z jego synem, chce odnaleźć jego ciało, by móc go godnie pochować.
Na YouTube można znaleźć nagranie, na którym Robert gra na gitarze i śpiewa:
„Bardzo śmiesznie jest umierać, kiedy żyć byś chciał…” te słowa, z jego ust, kiedy znamy historię, rozrywają serce na milion kawałków.
zdj. fb:Śladem zaginionych
Do podobnej sytuacji doszło dzień później. Ofiarą oszustwa tym razem został 84-letni mieszkaniec Krakowa. W tym przypadku oszust zadzwonił na telefon stacjonarny seniora. Podając się za policjanta, poinformował 84-latka, że może stracić pieniądze zgromadzone na swoim koncie bankowym, ponieważ są one zagrożone działaniami przestępców. Po dłuższej rozmowie telefonicznej starszy mężczyzna uwierzył osobie podszywającej się pod policjanta i wypłacił z konta 25 tysięcy złotych, pozostawiając je .. w koszu na śmieci. Fałszywy funkcjonariusz nie nawiązał już ponownego kontaktu z seniorem, choć zapewniał go, że tak się stanie, gdy jego konto znowu będzie bezpieczne.
Po raz kolejny ostrzegamy i przypominamy jak nie stać się ofiarą oszustwa!
· Należy zachować zdrowy rozsądek i ostrożność – jeśli dzwoni do nas osoba, która podaje się za członka rodziny i prosi o pieniądze nie należy podejmować żadnych pochopnych decyzji.
· Jeśli chodzi o członka rodziny, zadzwoń do niego i dowiedz się, czy faktycznie potrzebuje twojej pomocy. Opowiedz osobie bliskiej o zaistniałym zdarzeniu.
· Nigdy nie udzielaj przez telefon informacji jaką ilość pieniędzy posiadasz w domu, bądź na koncie bankowym.
· Nigdy na czyjeś zlecenie nie przekazuj pieniędzy, nie podpisuj dokumentów, nie zakładaj kont w banku, nie zaciągaj kredytów i nie ujawniaj swoich danych osobowych, numerów PIN, haseł.
· Nie ulegaj presji jaką wywiera telefoniczny rozmówca.
· Poinformuj Policję! Każdą próbę wyłudzenia pieniędzy można zgłaszać w dowolnej jednostce lub dzwoniąc pod numer alarmowy 112.
Pamiętaj!
· Policja nigdy nie prosi o przekazanie pieniędzy i nigdy nie dzwoni z takim żądaniem.
· Policja nigdy nie informuje telefonicznie o prowadzonych działaniach, „akcjach policyjnych”. Jeżeli odebrałeś taki telefon bądź pewien, że dzwoni oszust.
Tymczasem będący na miejscu na miejscu zdarzenia policjanci ustalili, że około godziny 20:30, na placu przed blokiem wywiązała się awantura pomiędzy parą 38-latków, którzy wyszli z bloku a czekającym na zewnątrz 39-latkiem. W trakcie przepychanki 38-latek wyciągnął z kieszeni nóż, którym kilkukrotnie ugodził w okolice klatki piersiowej swojego oponenta, a następnie wbiegł z powrotem do bloku.
Policjanci udali się do mieszkania, w którym przebywać miał napastnik, jednak go w nim nie zastali. Sprawdzili zatem klatkę schodową i okazało się, że sprawca ukrył się na ostatnim piętrze. Mundurowi natychmiast obezwładnili i zatrzymali agresora. Mężczyzna nie posiadał przy sobie noża, gdyż jak twierdził, wyrzucił go w czasie ucieczki. Policjanci dokładnie przeszukali rejon, w którym doszło do zdarzenia i w zaroślach przed wejściem do budynku znaleźli i zabezpieczyli nóż kuchenny.
Zatrzymany 38-latek był nietrzeźwy (miał ponad 2,6 promila) został przewieziony do pobliskiego komisariatu, skąd następnie trafił do pomieszczeń dla zatrzymanych. W kolejnych dniach śledztwa 38-latek usłyszał w Prokuraturze Rejonowej Kraków – Nowa Huta w Krakowie zarzut zabójstwa.
18 lipca na wniosek prokuratury, sąd zastosował wobec mężczyzny środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na 3 miesiące. Podejrzanemu grozi kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.
O grupie osób spożywających alkohol, a przy tym głośno się zachowujących poinformował dyżurnego w sobotni wieczór jeden z działkowców. Mieli zorganizować sobie imprezę na nieogrodzonym terenie byłych ogródków, tuż za wiaduktem kolejowym.
Gdy patrol pojawił się na miejscu impreza trwała w najlepsze, a opisywany mężczyzna biegał z siekierą w ręku. Wezwany do odrzucenia niebezpiecznego narzędzia zastosował się do polecenia. Został ujęty i wylegitymowany. Strażnicy nałożyli na niego mandat karny za zakłócania spokoju i porządku publicznego, a wezwani na miejsce policjanci przejęli dalsze czynności wyjaśniające w tej sprawie.
Z relacji innych działkowców, którzy zjawili się na miejscu wynikało, że to właśnie ten mężczyzna zniszczył siekierą drzwi, zamek oraz klamkę domu znajdującego się na terenie ogródków.
2 lipca br. policjanci Wydziału Sztab Policji Komendy Miejskiej Policji w Krakowie patrolujący rejon Czyżyn zostali powiadomieni, że na parkingu jednej ze znajdujących się tam korporacji ujęty został mężczyzna, który przeciął linkę zabezpieczającą rower, a następnie próbował nim odjechać. Po przybyciu na miejsce zgłaszający przekazał w ręce stróżów prawa 29-letniego mieszkańca Krakowa, potwierdzając, że ten, chwilę wcześniej próbował odjechać na skradzionym rowerze. Mężczyzna został zatrzymany, a następnie przewieziony do pobliskiego komisariatu. W plecaku zatrzymanego policjanci znaleźli przedmioty służące m.in. do przecinania linek służących do zabezpieczania rowerów przed kradzieżą.
Śledczy ustalili, że mężczyzna od połowy czerwca do 2 lipca br. ukradł 11 rowerów w różnych częściach Krakowa. Wartość strat wyceniona została na ponad 18 tysięcy złotych. Sprawca przyznał się do winy. W trakcie przesłuchania zeznał, że część sprzętu sprzedał przypadkowo napotkanym osobom, natomiast część zastawił w jednym z krakowskich lombardów, w którym policjanci odzyskali kilka rowerów.
Oprócz 11 zarzutów kradzieży 29-latek usłyszał również zarzuty oszustwa w związku z tym, że rowery zastawiał w krakowskich lombardach, nie informując, że pochodzą one z kradzieży. Mężczyźnie grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.
– Na podstawie zebranych materiałów dowodowych kryminalnym z „ósemki” szybko udało się ustalić tożsamość podejrzanego. 26 marca br. funkcjonariusze udali się na jedno z osiedli w Nowej Hucie, gdzie przy jednym z bloków zauważyli mężczyznę będącego w ich zainteresowaniu. 36-latek został natychmiast wylegitymowany a następnie poinformowany o fakcie zatrzymania. W trakcie przeszukania jego mieszkania policjanci zabezpieczyli nie tylko ukradziony rower, ale także narkotyki tj.: mefedron i amfetaminę – mówi Paweł Grzywacz, z biura prasowego miejskiej policji w Krakowie.
Skradziony rower
W Komisariacie VIII Policji w Krakowie, zostały mu przedstawione zarzuty kradzieży oraz posiadania zabronionych środków odurzających. 36-latek przyznał się do zarzucanych mu czynów. Za popełnione przestępstwa grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Policja prosi o pomoc w identyfikacji sprawcy zniszczenia siedzeń w autobusach krakowskiej komunikacji miejskiej.
Osoby, które rozpoznają mężczyznę widocznego na fotografiach i mogą pomóc w ustaleniu jego tożsamości proszone są o kontakt z Komisariatem Policji IV w Krakowie, pod nr 47 83 52 913 lub za pośrednictwem numeru alarmowego 112.
Na facebookowym profilu straży miejskiej pojawił się wpis:
O tym, że co jakiś czas na nowohuckich słupach pojawiają się nielegalne kartonowe plansze reklamujące obwoźną sprzedaż art. gospodarczych, których nikt później nie ma ochoty sprzątać, wiemy od pewnego czasu. Dlatego widząc nowe ogłoszenia zdecydowaliśmy się wpisać do czwartkowego grafiku kontrole tych miejsc. Poranek rozpoczęliśmy od pierwszego z nich, wskazanego na plakacie, czyli os. Teatralnego 35. Tam, przed kościołem zastaliśmy mężczyznę handlującego towarem z bagażnika auta. Ponieważ odbywało się to na terenie objętym uchwałą o Parku Kulturowym Nowa Huta, przypomnieliśmy mu o obowiązujących w tym zakresie regulacjach i ukaraliśmy go 2 mandatami karnymi na łączną kwotę 700 zł.
Byliśmy przekonani, że na tym temat zamkniemy, ale jednak nie… Podjechaliśmy bowiem kontrolnie na Bulwarową, gdzie miał znajdować się kolejny punkt sprzedaży i ku naszemu zdziwieniu ponownie spotkaliśmy tego samego mężczyznę nielegalnie handlującego chemią gospodarczą. Nałożyliśmy więc na niego kolejny, tym razem 100 zł mandat i wyjaśniliśmy raz jeszcze, że łamie prawo.
Na jak długo to pomoże, tego nie wiemy, ale mężczyzna zaniechał tego dnia dalszego handlu, a zaoszczędzony czas poświęcił na… ściąganie ogłoszeń.
Inf.zdj Straż Miejska Miasta Krakowa
Mężczyzna, by kobieta mogła go łatwo rozpoznać, opisał dokładnie, jak wygląda i w co będzie ubrany. Finalnie jednak na miejscu zastał policjantów, a nie pokrzywdzoną. Zatrzymany 35-latek usłyszał zarzut przywłaszczenia rzeczy znalezionej oraz oszustwa w celu zdobycia korzyści majątkowej. 35-latkowi za popełnione przestępstwa może grozić kara pozbawienia wolności do lat 8.
Policja przestrzega:
Jeżeli znalazłeś telefon, bądź portfel lub inne zagubione przez kogoś rzeczy, a nie oddasz ich właścicielowi, popełniasz przestępstwo lub wykroczenie. Ta zasada dotyczy także znalezionych pieniędzy czy innych środków płatniczych. Przykładem może być płacenie zbliżeniowo znalezioną kartą bankomatową, które traktowane jest jako kradzież z włamaniem, za którą może grozić kara nawet 10 lat pozbawienia wolności.
Jeśli znalazłeś cudzą rzecz, oddaj ją do biura rzeczy znalezionych. W Krakowie takie biuro znajduje się na ulicy Wielickiej 28a/114. Zwrot przywłaszczonej rzeczy ruchomej w celu osiągnięcia korzyści majątkowej także jest przestępstwem, za które może grozić kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy nawet do lat 8.
W godzinach porannych funkcjonariusze zapukali do drzwi mieszkania, które otworzyła zaskoczona policyjną wizytą 22-latka. Kobieta początkowo nie przyznawała się do posiadania nielegalnego towaru, jednak po przeszukaniu jej mieszkania okazało się, że kobieta ukrywała w nim nie tylko nielegalne wyroby tytoniowe, ale także narkotyki, które kryminalni znaleźli m.in. w lodówce oraz zamrażarce. Ponadto przeszukany został także pojazd użytkowany przez mieszkankę Krakowa, gdzie również znaleziono papierosy bez polskich znaków akcyzy.
W sumie funkcjonariusze zabezpieczyli ponad 1700 paczek papierosów bez oznaczeń akcyzowych, 8,5 kilograma krajanki tytoniowej, ponad 31 gramów mefedronu, ponad 53 gramy amfetaminy. Po zakończonych czynnościach 22-latka została zatrzymana i przewieziona do policyjnej jednostki. Kobieta usłyszała zarzuty przestępstwa karno-skarbowego oraz posiadania substancji psychotropowych. Grozi jej kara do 3 lat pozbawienia wolności. Przestępcza działalność 22-latki naraziła Skarb Państwa na straty sięgające ponad 50 tysięcy złotych.
Kunktatorskiego podejścia w przekazywaniu nam ukraińskiego prawa jazdy nie dało się nie zauważyć, to jak tylko dostaliśmy je do ręki, zaczęliśmy mu się gorliwie przyglądać.
– Równocześnie, na jednej z grup na portalu społecznościowym, jej użytkownicy zaczęli ostrzegać się wzajemnie o grasujących w tej okolicy dwóch mężczyznach, dzięki czemu policjantom udało się dotrzeć do kolejnej pokrzywdzonej osoby – mówi Sebastaoin Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
Kryminalni natychmiast przystąpili do działania i dzięki ich wytężonej pracy i wnikliwej analizie zgromadzonego materiału już 1 lutego br. namierzyli i zatrzymali sprawców. W godzinach późnopopołudniowych, w okolicy Prokocimia, w miejscu zamieszkania został zatrzymany 19-latek. Kilka godzin później, w okolicach Grzegórzek kryminalni zatrzymali jego 20-letniego kompana.
– Obaj młodzi mężczyźni podczas przesłuchania przyznali się do napadania na przechodniów i okradania ich – mówi Sebastian Gleń.
Usłyszeli zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia oraz kradzieży szczególnie zuchwałej za co może im grozić do 12 lat pozbawienia wolności. Wobec obu, sąd na wniosek Prokuratury Rejonowej dla Krakowa Nowej Huty zastosował środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu na 3 miesiące.
Następnie kryminalni udali się z mężczyzną w okolice Lasu Mogilskiego, gdzie w pobliżu rzeki Wisły, w jednym z domków letniskowych miał przechowywać narkotyki. W trakcie przeszukania pomieszczeń policjanci zabezpieczyli łącznie 215 gramów środków odurzających tj. amfetaminę, ecstasy oraz marihuanę, a także dwie wagi elektroniczne, zgrzewarkę do folii i woreczki strunowe.
Na podstawie zebranych materiałów dowodowych mężczyzna odpowie za posiadanie znacznej ilości środków odurzających, za co grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 10. Prokuratura zastosowała wobec niego także dozór policyjny, poręczenie majątkowe oraz zakaz opuszczania kraju.
Mężczyzna próbując wyjechać z osiedla, został zatrzymany do kontroli. Policjanci wylegitymowali 29-latka oraz przeszukali pojazd, którym się poruszał. W toku tych czynności funkcjonariusze natrafili w bagażniku samochodu na 2 worki foliowe, w których znajdowało się ponad 5 kg suszu roślinnego. Substancja ta została zbadana za pomocą testerów narkotykowych, które wykazały, że jest to marihuana.
W związku z tym 29-latek został zatrzymany i przewieziony do policyjnego aresztu. Dzień później mężczyzna usłyszał zarzut posiadania oraz przygotowania do wprowadzenia do obrotu znacznej ilości środków odurzających. Grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności. 13 stycznia br. Sąd Rejonowy dla Krakowa Nowej Huty zastosował wobec 29-latka środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na 3 miesiące.
Rysopis:
Wzrost: około 156 – 160 cm
Sylwetka: szczupła, wątła
Włosy: ciemny blond, krótkie
Twarz: owalna, blada
Oczy: jasne, wąsko rozstawione
Znaki szczególne:
Ręka prawa: krótsza od urodzenia, w porównaniu do ręki lewej dłoń umiejscowiona na wysokości łokcia
Informacje mogące pomóc w ustaleniu miejsca przebywania poszukiwanego mężczyzny prosimy kierować do Komisariatu Policji I w Krakowie pod nr tel. pod nr tel. 47 83 57 711, 47 83 57 221 lub 112.
Jednocześnie ostrzegamy, że za ukrywanie poszukiwanego lub dopomaganie mu w ucieczce, grozi kara pozbawienia wolności do lat 5 (art. 239 § 1kk) . Równocześnie informujemy o zapewnieniu utrzymania tajemnicy co do osoby informującej.
Policja na miejscu zabezpieczyła dwie sztuki broni. Rodzina, w której doszło do tragedii nie była wcześniej notowana.
W mieszkaniu znaleziono dwa ciała. Prowadzimy oględziny. Ustalamy, czy przebieg zdarzenia był taki, jak wynikało ze zgłoszenia. Weryfikujemy to i zbieramy dowody – mówił dla Radia Kraków Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
Zdj. google street view
Nie wiadomo tak jak dużo biżuterii skradli złodzieje. Wczoraj wieczorem na miejscu pracowali policjanci.
Strażnicy wykorzystując nagranie ustalili właściciela pojazdu, a kilka dni temu dotarli do sprawcy. – Temat zamknęliśmy nałożeniem mandatu karnego – dodaje Edyta Ćwiklik.
Fot: Straż Miejska w Krakowie
W trakcie obserwacji policjanci zauważyli spacerującego 53-latka, który odpowiadał rysopisowi rabusia. Mężczyzna został natychmiast wylegitymowany oraz poinformowany o przyczynie zatrzymania. W trakcie przesłuchania w komisariacie nie zdradził on jednak w jaki sposób dokonał kradzieży. Funkcjonariusze ustalili, że po tym, jak wszedł on w posiadanie karty bankomatowej znajdującej się w skradzionym portfelu, 15 razy wykorzystał ją aby zapłacić za zakupy, w wyniku czego z konta 58-latka zniknęło około 400 złotych.
Okazało się także, że podejrzany znany był już mundurowym z wcześniejszych podobnych naruszeń prawa. 53-latek odpowie za kradzież z włamaniem. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności. Wymiar kary może być jednak wyższy, ponieważ mężczyzna działał w warunkach recydywy.
Pokrzywdzony 38-latek podczas rozmowy z policjantami był mocno pobudzony i cały czas rozglądał się dookoła. W trakcie interwencji funkcjonariusze zauważyli, że nieopodal na trawniku znajduje się przedmiot przypominający krótką broń palną. Przedmiot ten został natychmiast zabrany, a następnie zabezpieczony. Ponadto jak się okazało, pobity mężczyzna miał przy sobie amunicję. W związku z tym, że mężczyzna posiadał widoczne obrażania, na miejsce wezwane zostało pogotowie ratunkowe, które w policyjnej asyście odwiozło go do jednego z krakowskich szpitali.
Tam, po zaopatrzeniu oraz decyzji o braku przeciwwskazań do wykonania z nim niezbędnych czynności został zatrzymany i przewieziony do policyjnej jednostki. W trakcie przesłuchania przyznał się, że ujawniona broń należy do niego, lecz nie ma nią stosownego zezwolenia. Dodał też, że przed pobiciem, to on zaczął się awanturować z napotkanymi przypadkowo osobami. Ponadto policjanci szybko ustalili miejsce zamieszkania 38-latka, pod którym w trakcie przeszukania ujawnili ponad 30 sadzonek marihuany oraz pewne ilości suszu roślinnego w postaci marihuany.
Mężczyzna przyznał się również, że ujawnione narkotyki stanowiły jego własność. 38-latek usłyszał zarzuty nielegalnej uprawy oraz posiadania narkotyków. Grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności. Po wykonaniu ekspertyzy zabezpieczonej broni mężczyzna może się spodziewać, że usłyszy również zarzuty nielegalnego posiadania broni i amunicji.
Następnego dnia kryminalni udali się na jedną z ulic nieopodal miejsca, w którym doszło do pobicia.
Po krótkiej obserwacji zauważyli podejrzewanego o udział w tym zdarzeniu. Mężczyzna nie krył zdziwienia, kiedy policjanci podjęli interwencję wobec jego osoby. 28-latek został wylegitymowany, a następnie poinformowany o przyczynie zatrzymania. Został przewieziony do pobliskiego komisariatu, gdzie w trakcie przesłuchania przyznał się do winy. Zatrzymany usłyszał zarzut udziału w pobiciu przy użyciu niebezpiecznego przedmiotu, za co grozić mu może do 8 lat pozbawienia wolności. Dodatkowo zastosowany został wobec niego policyjny dozór.
Policjanci w dalszym ciągu prowadzą czynności zmierzające do ustalenia drugiej osoby biorącej udział w pobiciu.
Po przeprowadzonych formalnościach starszy z nich trafił do zakładu karnego do odbycia zaległej kary roku pozbawienia wolności.
Młodszy mężczyzna był natomiast poszukiwany w ramach prowadzonych dochodzeń. Usłyszał kilka zarzutów gdyż od pewnego czasu zajmował się kradzieżami. Swoje działania skupił na wypatrywaniu wartościowych rowerów, po czym usuwał z nich zabezpieczenia, kradł a następnie sprzedawał zrabowany towaru w okolicznych lombardach (oszukując pracowników lombardu).
Policjanci działający w tej sprawie odzyskali w sumie 4 jednoślady. To jednak niejedyne przewinienia, jakich dopuścił się 19-latek. Oprócz zarzutów kradzieży, oszustwa usłyszał także zarzuty kierowania gróźb karalnych. Bowiem kilka dni wcześniej na jednym z osiedli w Nowej Hucie posiadając przy sobie butlę z gazem łzawiącym kierował groźby pozbawienia życia i zdrowia w kierunku innych osób. Mężczyzna był też poszukiwany przez jeden z krakowskich komisariatów w związku z podobną sytuacją do jakiej doszło pod koniec lipca br. w rejonie Prądnika Białego, kiedy to groził innym osobom, posiadając przy sobie nóż.. Decyzją sądu najbliższe 2 miesiące spędzi on w tymczasowym areszcie. Grozi mu kara do 8 lat pozbawienia wolności
Podejrzany usłyszała zarzut spowodowania naruszenie czynności narządów ciała pokrzywdzonego na okres poniżej 7 dni, a także w tym samym miejscu i czasie znieważył pokrzywdzonego za pomocą słowa powszechnie uznawanego za obraźliwe. Ponadto 46-letni Michał K. groził pokrzywdzonemu pozbawieniem życia i zdrowia
24 sierpnia 2020 roku, wobec podejrzanego zastosowano środki zapobiegawcze w postaci:
Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw i odmówił składania wyjaśnień.
Za te czyny grozi kara nawet do 2 lat pozbawienia wolności.
– Okazał się nim być 69-letni mieszkaniec Krakowa. W trakcie czynności w bagażniku jego pojazdu ujawniono papierosy, które nie posiadały wymaganych prawem polskich znaków akcyzy. Jak się okazało były to wyroby rożnych podrobionych marek o łącznej ilości 1270 paczek oraz 12,63 kg krajanki tytoniowej – mówi Anna Wolak – Gromala, z biura prasowego miejskiej policji w Krakowie.
Straty Skarbu Państwa z tytułu należnego podatku Vat i akcyzy wynoszą 42 087,00 złotych.
Kilka dni później, policjanci z „ ósemki” pojechali do Czyżyn, gdzie przebywać miała osoba, która jakiś czas temu, w podobny sposób uszkodziła samochód zaparkowany w tym rejonie. Na miejscu policjanci zastali 30-latkę, która od razu się do tego przyznała. W mieszkaniu kobiety funkcjonariusze zastali 33-latka, który jak się okazało, był poszukiwany w celu doprowadzenia do zakładu karnego i odbycia kary roku i dwóch miesięcy pozbawienia wolności za popełnione wcześniej przestępstwa. W związku z tym zarówno kobieta, jak i mężczyzna zostali zatrzymani i przewiezieni do komisariatu policji. Właściciele sklepów oraz samochodu wycenili szkody na blisko 5 tysięcy złotych. Obydwie wiatrówki za pomocą których dokonano uszkodzeń zostały zabezpieczone.
Zatrzymany 33-latek został doprowadzony do zakładu karnego, gdzie odbędzie zaległą karę roku i dwóch miesięcy pozbawienia wolności, natomiast 22-latek oraz 30-letnia kobieta usłyszeli zarzuty uszkodzenia mienia. Grozi im kara do 5 lat pozbawienia wolności. Ponadto mężczyzna odpowie za posiadanie narkotyków, za co grozi kara 3 lat więzienia.
Policjanci natychmiast zeszli za nim i zastali 30-latka w komórce lokatorskiej. Mężczyzna na widok policjantów odrzucił trzymaną w rękach reklamówkę, w której znajdował się susz roślinny. Kryminalni przystąpili do przeszukania piwnicy a także mieszkania mężczyzny. W trakcie tych działań policjanci natrafili na worki foliowe z zawartością suszu roślinnego oraz … maczetę, gaz i kilka telefonów komórkowych. 30-latek został przewieziony do komisariatu.
Po przebadaniu za pomocą testerów narkotykowych okazało się, że funkcjonariusze zabezpieczyli w sumie ponad 250 gramów marihuany. W trakcie przesłuchania zatrzymany przyznał się, że narkotyki stanowiły jego własność oraz że zamierzał wprowadzić je do obrotu. Przyznał się również, że tym procederem zajmował się już wcześniej.
30-latek usłyszał zarzuty przygotowania do wprowadzenia do obrotu jak też wprowadzania do obrotu znacznych ilości narkotyków. Grozi mu kara do 12 lat pobawienia wolności. Wobec mężczyzny zastosowany został policyjny dozór oraz poręczenie majątkowe.
Zatrzymany trafił do policyjnego aresztu. Policja bada okoliczności tego zdarzenia. Na szczęście nikt nie został poszkodowany. 40-latek zostanie poddany badaniom medycznym.
Fot: Gazeta Czyżyńska
]]>
W marcu br. 31-latka zaczęła działać bez pomocy wspólnika. Wtedy też poszła do mieszkania seniorki w Borku Fałęckim i podając się za pracownicę wodociągów okradła starszą kobietę na kwotę 1 200 zł oraz zabrała jej złotą biżuterię, tym samym powodując straty w wysokości 4 200 zł. Kolejną ofiarą złodziejki padła seniorka zamieszkująca w centrum Krakowa, którą oszustka pozbawiła 3 900 zł, w tym 2 400 zł w gotówce oraz kosztowności. Tym samym młoda kobieta zrabowała łącznie ponad 8 000 zł.
Na początku kwietnia br. policjanci z Wydziału do walki z Przestępczością Przeciwko Mieniu KMP w Krakowie wpadli na trop 31-latki i zatrzymali ją w jednym z mieszkań na terenie Bieńczyc. W trakcie przeszukania pomieszczeń, w których zamieszkiwała kobieta funkcjonariusze znaleźli pieniądze w kwocie ponad 2 500 zł, ubrania, które oszustka miała na sobie w czasie, kiedy wchodziła do mieszkań seniorów, trzy telefony komórkowe oraz zawiniątko z niewielką zawartością marihuany. 31-latka decyzją Sądu Rejonowego dla Krakowa Krowodrzy trafiła na trzy miesiące do tymczasowego aresztu.
Po zatrzymaniu oszustki policjanci musieli jeszcze dotrzeć do jej 22-letniego wspólnika. W drugiej połowie czerwca br. policjanci z Wydziału do walki z Przestępczością Przeciwko Mieniu KMP w Krakowie pojechali do jednego z mieszkań na terenie Krowodrzy, gdzie jak ustalili, miał przebywać poszukiwany. Około 13.00 funkcjonariusze weszli pod wytypowany adres, gdzie zastali cztery osoby, a wśród nich 22-latka. Funkcjonariusze przeszukali samochód osobowy, który użytkował mężczyzna. W pojeździe śledczy znaleźli młynek do mielenia suszu roślinnego z zawartością niewielkiej ilości suszu oraz wagę elektroniczną. 22-latek został zatrzymany i przewieziony do Komendy Miejskiej Policji w Krakowie.
W ręce funkcjonariuszy wpadł również obecny w mieszkaniu 17-latek, który jak się okazało był poszukiwany przez policjantów z Komisariatu Policji V w Krakowie. Nastolatek na podstawie decyzji Sądu Rodzinnego powinien trafić do młodzieżowego ośrodka wychowawczego, jednak uchylał się przed tym obowiązkiem. Funkcjonariusze przewieźli go do policyjnej izby dziecka skąd następnie trafił do placówki wychowawczej.
31-latka usłyszała cztery zarzuty kradzieży, odpowie również za przywłaszczenia dokumentu tożsamości oraz za posiadanie środków odurzających. Kobiecie grozi do 5 lat więzienia. Ponieważ działała w warunkach recydywy wymiar zasądzonej dla niej kary może być wyższy. Jej 22-letni wspólnik usłyszał dwa zarzuty kradzieży, odpowie również za kradzież z włamaniem oraz posiadanie środków odurzających. Grozi mu do 10 lat więzienia. W oczekiwaniu na rozprawę sądową, podobnie jak wspólniczka, trafił do aresztu tymczasowego.
Policjanci cały czas apelują i przypominają – Seniorze nie daj się oszukać! Uważaj na to z kim rozmawiasz, nie wpuszczaj do domu nieznajomych, sprawdzaj tożsamość osób, które pukają do twoich drzwi. Jeśli, ktoś przekroczy próg twojego mieszkania nie spuszczaj go z oczu i nie zostawiaj samego. Nie pokazuj i nie przekazuj nikomu swoich kosztowności oraz oszczędności.
Pamiętaj, że w razie zagrożenia, wątpliwości lub wizyty nieproszonych lub namolnych gości, co do intencji których masz wątpliwości, zawsze możesz powiadomić o zdarzeniu Policję dzwoniąc pod nr telefonu 112 .
W nocy z 1/2 czerwca br. na terenie trzech osiedli w Nowej Hucie podpalone zostały dwa samochody dostawcze oraz jeden samochód osobowy. Policjanci z Komisariatu Policji VIII w Krakowie w pierwszej kolejności zostali poinformowani o pożarze „osobówki” oraz samochodu dostawczego marki VW. Funkcjonariusze niezwłocznie pojechali we wskazane miejsca, gdzie stały nadpalone samochody. Funkcjonariusze przeprowadzili oględziny, zabezpieczyli ślady oraz przesłuchali świadków.
Ponadto policyjne patrole skierowane do Nowej Huty miały za zadanie obserwować czy nie „kręcą się” w tej okolicy osoby mogące stać za podpaleniami. Podczas sprawdzania jednego z osiedli patrol zauważył kolejny płonący samochód dostawczy. Do czasu przyjazdu załogi straży pożarnej policjanci sami zaczęli gasić palący się pojazd. Dzięki szybkiej reakcji mundurowych nie doszło do rozprzestrzenienia się ognia po całym samochodzie.
Do pracy nad sprawą trzech podpalonych pojazdów przystąpili kryminalni z „ósemki”. Już 2 czerwca br. policjanci wytypowali potencjalnych sprawców i zatrzymali ich do kontroli drogowej w zachodniej części Nowej Huty. Samochodem kierował 26-latek, natomiast jego starszy kolega zajmował miejsce pasażera. Ponieważ od kierowcy policjanci wyczuli wyraźną woń alkoholu, został on poddany badaniu trzeźwości. Badanie wykazało, że 26-latek miał ponad 1,3 promila alkoholu w organizmie. Samochód, którym poruszali się mężczyźni został odholowany na parking.
26-latek i 35-latek przyznali się do podpalenia trzech samochodów w Nowej Hucie i trafili do policyjnego aresztu. Suma strat spowodowanych przez podpalaczy została oszacowana na kwotę 12 tys. złotych.
Prokurator zastosował wobec mężczyzn środki zapobiegawcze w postaci policyjnego dozoru, poręczenia majątkowego oraz zakaz kontaktowania się między sobą. 26-letni krakowianin i 35-latek z pow. przeworskiego odpowiedzą za zniszczenie mienia, za co grozi im kara do 5 lat więzienia. Ponadto 26-latek odpowie za prowadzenie pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości, za co może zostać pozbawiony wolności nawet na 2 lata.
Mężczyzna został przewieziony do Komisariatu Policji VII w Krakowie, gdzie przyznał się do kradzieży i złożył wyjaśnienia. Mundurowi przeszukali jedno z mieszkań w Nowej Hucie, gdzie pomieszkuje podejrzany, jednak nie znaleźli tam skradzionych perfum. 37-latek przyznał, że pachnidła sprzedał na jednym z krakowskich placów targowych. Mężczyzna odpowie za kradzież. Grozi mu nawet do 5 lat więzienia.
Policjanci przewieźli oboje do Krakowa. Para przyznała się do zarzucanych czynów. Odpowiedzą za oszustwo ( art.286 KK ) za co grozi kara pozbawienia wolności do lat 8.
Kilka dni temu, Sąd Rejonowy dla Krakowa Nowej Huty na wniosek Prokuratury Rejonowej dla Krakowa Nowej Huty zastosował wobec mężczyzny środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na 3 miesiące, a wobec kobiety na 2 miesiące.
Sprawa ma charakter rozwojowy.
PAMIĘTAJ !
– Przez telefon każdy może być wnuczkiem, policjantem, urzędnikiem, synem znajomego…
– zachowaj ostrożność gdy odbierasz telefon od osoby podającej się za krewnego lub znajomego będącego w potrzebie finansowej
– nigdy nie wpuszczaj do domu osób, których nie znasz i nie przekazuj im pieniędzy
– policja nigdy nie prosi o przekazanie pieniędzy
– nigdy też nie informuje o przeprowadzanych tajnych akcjach przez telefon
Poniżej przedstawiamy kilka przykładów jak działają sprawcy.
Metoda na policjanta:
Głos w słuchawce, przedstawia się jako policjant, a następnie informuje swojego rozmówcę, że środki zgromadzone na jego koncie bankowym są zagrożone i tylko współpraca ze strony właściciela oszczędności może pomóc w ich ochronie i ujęciu złodzieja. Aby uwiarygodnić, swoją historię prosi o wybranie numeru alarmowego 112 lub 997, ale jednocześnie nie rozłącza się. Po wybraniu przez ofiarę wskazanego numeru, w słuchawce pojawia się kolejny głos informujący o połączeniu z rzekomym dyżurnym komendy, który potwierdza tożsamość swojego przedmówcy jako policjanta. Kolejno następuje telefoniczne instruowanie seniora, jak ma wypłacić pieniądze i komu je przekazać lub gdzie pozostawić. Oczywiście każdorazowo pojawia się wskazówka, że cała akcja jest tajna i nie należy nikomu o niej wspominać.
Oszuści najczęściej proszą o przekazanie pieniędzy osobie, która się po nie zgłosi albo też przelanie na podane konto bankowe, które rzekomo należy do policji. Coraz częściej, by nie narazić się na zdemaskowanie, złodzieje proszą o pozostawienie pieniędzy np. w koszu na śmieci lub wyrzucenie ich przez okno.
Metoda na wnuczka:
Do seniora dzwoni osoba przedstawiająca się jako wnuczek lub inny członek rodziny, który pilnie potrzebuje pomocy finansowej. Rozmowa zawsze prowadzona jest w taki sposób by ofiara sama podała imię np. wnuczka czy siostrzeńca. Później następuje wypytywanie o zgromadzone oszczędności i opowiadanie wymyślnych historii jak pożyczone pieniądze zostaną spożytkowane i zapewnienie o ich najszybszym zwrocie.
Oczywiście będący w potrzebie członek rodziny nigdy nie może odebrać „pożyczki” osobiście bo właśnie załatwia ważną sprawę, ale ma znajomego który się po nią chętnie zgłosi. Ofiary o tym, że zostały oszukane często orientują się po pewnym czasie, gdy dochodzi do rozmowy z prawdziwym członkiem rodziny, który o pożyczce nic nie wie.
Metoda na wypadek:
To kolejny sposób oszustów na wyłudzenie pieniędzy. Oszust dzwoniąc do swojej ofiary przedstawia się jako policjant lub kolega bliskiego członka rodziny. Tym razem wymyśla historię o rzekomym wypadku, którego sprawcą jest osoba bliska ofierze, a jedynym ratunkiem przed tym by nie wpadła w kłopoty i uniknęła kary jest przekazanie osobie „poszkodowanej w wypadku” znacznej sumy pieniędzy. W tym przypadku również okazuje się, że bliski nie może zgłosić się po pieniądze osobiście, bo przecież właśnie składa zeznania w komisariacie. Podobnie jak w metodzie „na wnuczka”, pieniądze od seniora odbiera jego znajomy.
W trakcie przeszukania mieszkania policjanci ujawnili woreczki strunowe z zawartością skrystalizowanej substancji, które ukryte były w …zegarze wiszącym nad łóżkiem w jednym z pokojów. Widząc, że przed policjantami nic się nie ukryje, 40-latek wskazał miejsce, w którym ukrył drewniane pudełko z zawartością białego proszku oraz skrystalizowanej substancji. Pudełko schowane było w specjalnej skrytce znajdującej w korytarzu mieszkania. Ponadto funkcjonariusze podczas przeszukania znaleźli trzy telefony komórkowe oraz wagę elektroniczną. Ujawnione substancje zostały zważone i przebadane za pomocą testerów narkotykowych.
W sumie policjanci zabezpieczyli blisko 170 gramów mefedronu, natomiast rodzaj pozostałych substancji zostanie ustalony na podstawie dalszych badań. Na poczet przyszłych kar policjanci zabezpieczyli gotówkę oraz samochód osobowy należący do mężczyzny. 40-latek został zatrzymany i usłyszał zarzut posiadania narkotyków. Grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.
W ostatnich miesiącach do Komisariatu Policji VIII w Krakowie zgłaszali się właściciele uszkodzonych pojazdów. Samochody parkowane były w rejonie jednego z nowohuckich osiedli i wszyscy poszkodowani zauważali, że ktoś w trakcie postoju auta porysował lakier. Wandal działał od lutego do kwietnia br. i wyrządzał poważne szkody, bowiem niejednokrotnie „przerysowywał” cały samochód. W ten sposób uszkodzonych zostało pięć pojazdów, jeden z nich ktoś zniszczył kilkakrotnie. Każdy z właścicieli oszacował sumę strat dla swojego samochodu, najniższa wartość szkód wynosiła 1 200 zł, najwyższa ponad 3 tys. złotych. Łączna wartość strat spowodowanych przez wandala przekraczała sumę 11 tys. złotych.
Śledczy z Komisariatu Policji VIII w Krakowie zajęli się sprawą. Policjanci podejrzewali, że za zniszczeniami może stać ta sama osoba. Funkcjonariusze zabezpieczyli ślady, zebrali niezbędne informacje i wytypowali potencjalnego sprawcę, a raczej sprawczynię. Jak się bowiem okazało, za zniszczeniami pojazdów stała 63-letnia mieszkanka Nowej Huty. 19 maja br., w godzinach porannych, policjanci zapukali do jej mieszkania i poinformowali, że jest osobą podejrzaną o uszkodzenie pięciu samochodów. Śledczy zabezpieczyli klucz, przy pomocy którego 63-latka rysowała lakier. Kobieta przyznała się do niszczenia pojazdów. Tłumaczyła, że samochody były niewłaściwie zaparkowane, tarasowały „jej” ścieżkę i utrudniały dotarcie do wiaty śmietnikowej. Dlatego też nowohucianka postanowiła sama wymierzyć kierującym stosowną jej zdaniem karę.
Teraz to 63-latka sama stanie przed wymiarem sprawiedliwości. Odpowie za uszkodzenie mienia, za co może jej grozić nawet do 5 lat więzienia.
Wzrost: ok 171-175 cm
Włosy: ciemne, proste, długie,
Oczy: ciemne
Szczupła budowa ciała, sylwetka smukła.
27-latka ostatni raz zamieszkiwała w Krakowie na os. Szkolnym. Wszelkie informacje mogące pomóc w ustaleniu miejsca przebywania poszukiwanej kobiety prosimy kierować do Komisariatu Policji VI w Krakowie pod nr tel. pod nr tel. 47 83-52-917 lub 112.
Jednocześnie policja ostrzega, że za ukrywanie poszukiwanej lub dopomaganie jej w ucieczce, grozi kara pozbawienia wolności do lat 5. Równocześnie informujemy o zapewnieniu utrzymania tajemnicy co do osoby informującej.
W trakcie przesłuchania zatrzymany przyznał, że niemal od początku bieżącego roku włamywał się i kradł w różnych rejonach Krakowa. Pod koniec lutego, z jednej z piwnic w bloku w Nowej Hucie ukradł rower o wartości 1200 zł. Następnie, na początku marca, wszedł do jednego z biur w rejonie Kazimierza i pod nieobecność pracowników zabrał z niego laptop oraz dwa aparaty fotograficzne. Wartość strat spowodowanych przez złodzieja wyceniono w tym przypadku na niemal 15 tys. zł.
Śledczy ustalili, że rabuś miał na swoim koncie również kradzież czterech rowerów, których dokonał na początku roku na jednym z osiedli w Nowej Hucie oraz kradzież jednośladu zabranego sprzed jednego z krakowskich szpitali. Śledczy ustalają właścicieli i wartość tych pojazdów. Skradzione rowery, laptop i aparat fotograficzny 40-latek sprzedawał w lombardach lub prywatnym osobom. Dla siebie pozostawił drugi ze skradzionych aparatów fotograficznych, ten który policjanci znaleźli podczas przeszukania. 40-latek odpowie za kradzież i kradzież z włamaniem, za co grozi mu nawet do 10 lat pozbawienia wolności.
Na nasz widok, jakaś magiczna moc w niego wstąpiła. Niczym zawodnik MMA zaczął wymachiwać rękami i nogami, próbując trafić któregoś z naszych. Żadnego sędziego wokół, a on wyraźnie się rozkręcał. Nie było wyjścia – został obezwładniony i doprowadzony do radiowozu. – czytamy o interwencji na profilu SM.
Mężczyzna odpowie za uszkodzenie 3 przycisków alarmowych oraz bezpodstawne wezwanie strażaków.
Złodzieje włamywali się na podwórka i kradli m.in. narzędzia z samochodu itp. Jeśli ktoś posiada monitoring na ul. Wadowskiej proszony jest o kontakt z policją.
Jak ustalono, na przystanku autobusowym doszło do szarpaniny pomiędzy dwoma młodymi mężczyznami. Mężczyzna, który przyjechał autobusem wraz z kobietą, miał w ręce nóż i zadawał nim znajdującemu się na przystanku pokrzywdzonemu ciosy. Następnie napastnik kręcił się jeszcze wokół przystanku, a później wraz z kobietą mieli zbiec z miejsca zdarzenia.
– Do zdarzenia doszło w wyniku konfliktu towarzyskiego pomiędzy mężczyznami. W wyniku zadanych ciosów, pokrzywdzony doznał urazu nogi. Była to głęboka rana kłuta – mówi prokuratora Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Za ten czyn grozi kara pozbawienia wolności od lat 8, 25 lat pozbawienia wolności lub kara dożywotniego pozbawienia wolności.
– Nie dajmy się zwieść, nie kupujmy cudownych środków, mających nas rzekomo uchronić, przed zachorowaniem na koronawirusa czy nagle uzdrowić. Nie wpuszczajmy też takich osób do swoich domów i o każdym tego typu przypadku informujmy policję – apelują służby.
Przypominamy, że aktualne pozostają zalecenia, zgodnie z którymi osoby podejrzewające zakażenie koronawirusem samodzielnie kontaktują się telefonicznie ze stacją sanitarno-epidemiologiczną, zgłaszają do oddziału zakaźnego lub oddziału obserwacyjno-zakaźnego, gdzie zostanie określony dalszy tryb postępowania medycznego.
Informacji na temat wirusa należy szukać tylko na sprawdzonych i oficjalnych stronach internetowych Ministerstwa Zdrowia, Głównego Inspektora Sanitarnego, Państwowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH, Światowej Organizacji Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia.
Funkcjonariusze przeprowadzili szereg czynności m.in. oględziny miejsca zdarzenia, analizę zabezpieczonych śladów, przegląd monitoringów, przesłuchanie świadków oraz typowanie sprawców, które pozwoliły na zebranie obszernego materiału dowodowego. 20 lutego br. w godzinach porannych w jednym z mieszkań w Nowej Hucie policjanci z Wydziału Życia i Zdrowia KMP w Krakowie zatrzymali 54-latka. Mężczyzna został przewieziony do policyjnej izby zatrzymań, a następnie został przesłuchany i złożył wyjaśnienia.
Zatrzymany 54-latek od początku był w kręgu zainteresowania śledczych, ale dopiero całość zgromadzonych w toku śledztwa informacji pozwoliła na przedstawienie mu zarzutu zabójstwa, za co grozić mu może nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Na wniosek Prokuratury Rejonowej Kraków Nowa Huta sąd tymczasowo aresztował 54-latka na 3 miesiące.
Przyczajony, sądząc, że nikt go nie widzi, wyszedł z ukrycia a następnie wbiegł na teren, gdzie znajdowały się stare meble (odpady) i przepchał je na jezdnię. Odpalił kilka petard, wrzucił je do środka mebli i jak gdyby nigdy nic, oglądał ich eksplozję.
Dopiero widok funkcjonariuszy spłoszył sprawcę. Zaczął uciekać, ale przebiegnięciu kilkunastu metrów został ujęty. Był nietrzeźwy, a związku z tym resztę nocy spędził w Miejskim Centrum Profilaktyki Uzależnień.
Za swoje zachowanie odpowie przed sądem.
Osoby które, mają jakieś informacje na ten temat prosimy o kontakt z zrozpaczoną właścicielką psa. Tel 572985209
Zdj. KTOZ
]]>
Wówczas jeden z mężczyzn wpadł szał, zaczął wykrzykiwać w stronę policjantów wulgarne słowa i starał się ich zmusić do opuszczenia mieszkania. 50-latek podbiegł do jednego z funkcjonariuszy i zaczął szarpać go za mundur. Ponadto agresor zabrał z kuchennego blatu nóż i markował ciosy, które mógłby nim zadać. Ponieważ sytuacja zrobiła się niebezpieczna, funkcjonariusze zdecydowali się na użycie środków przymusu bezpośredniego. Na miejsce wezwane zostały dodatkowe policyjne patrole. Funkcjonariusze zatrzymali czterech mężczyzn w wieku 49-67 lat.
Sprawcy zostali przewiezieni do Komisariatu Policji VIII w Krakowie, skąd trafili do policyjnego aresztu. Następnie mężczyźni zostali doprowadzeni do Prokuratury Rejonowej Kraków-Nowa Huta, gdzie usłyszeli zarzut czynnej napaści na policjantów. Mężczyznom grozi do 10 lat więzienia. Prokurator zastosował wobec nich środki zapobiegawcze w postaci policyjnego dozoru, zakazu opuszczania kraju oraz kontaktu ze współpodejrzanymi.
]]>
Sprawa dotyczy zdarzenia które miało miejsce w Krakowie – Czyżynach. Na przejściu dla pieszych pokrzywdzonemu zadano ciosy nożem w udo. Pokrzywdzony w wyniku doznanych obrażeń zmarł.
Osoby posiadające informacje na temat poszukiwanego prosimy o kontakt na tel. 22 601 23 07 lub 112
lub email: [email protected] Policja gwarantuje anonimowość.
O tym, że podejrzenia osoby zgłaszającej były słuszne, strażnicy przekonali się chwilę później. Mężczyzna chcąc uniknąć konsekwencji, najpierw próbował niepostrzeżenie opuścić mieszkanie… przez okno, a gdy to się nie udało zaczął wygaszać piec… wsypując żarzący się węgiel do wanny wypełnionej wodą.
Kilkanaście minut później strażnicy weszli do domu w asyście policjantów. Ostatecznie mężczyzna został ukarany mandatem karnym.
Poszkodowanemu udało się uciec do pobliskiego sklepu.
Fot: nadesłane przez Czytelnika
Już kilka dni później, na podstawie wystawionych wezwań do Komisariatu Policji VIII w Krakowie zgłosiło się 2 mężczyzn, których policjanci podejrzewali o kradzież sprzętu chłodniczego. Początkowo 36 oraz 20-latek nie przyznawali się do zarzucanego im czynu, jednak zgromadzony materiał dowodowy jednoznacznie wskazywał, że to oni byli sprawcami kradzieży. Ponadto funkcjonariusze rozpoznali starszego z mężczyzn jako osobę poszukiwaną do odbycia kary 2 lat pozbawienia wolności. W trakcie dalszych ustaleń okazało się, że mężczyźni na początku września wynajęli lawetę, którą w czasie dnia przewieźli skradziony sprzęt na posesję w rejonie Mistrzejowic. Dodatkowo, do wniesienia urządzeń na lawetę rabusie poprosili przypadkowo napotkane osoby, twierdząc, że rzeczy te zostały przez nich zakupione.
Właściciel urządzeń wycenił wartość skradzionych przedmiotów na 20 tys. zł. Obaj mężczyźni usłyszeli zarzut kradzieży. Grozi im kara pozbawienia wolności do lat 5. Ponadto 36-latek na podstawie nakazu doprowadzenia (wydanego przez Sąd Rejonowy w Krośnie) został przewieziony do Aresztu Śledczego w Krakowie.
Policjanci zwrócili natomiast uwagę, że mężczyzna oprócz kluczy do mieszkania, w którym się znajdowali, posiadał także inne klucze oraz pilota do bramy od innego lokalu. Funkcjonariusze szybko ustalili, że są od nieruchomości znajdującej się w rejonie Krowodrzy. Kryminalni wraz z 22-latkiem udali się pod ten adres. Po przybyciu okazało się, że klucze, które mężczyzna posiadał przy sobie, są do jednej z komórek lokatorskich, jednak tam również nie było substancji zabronionych.
Jednak na tym policjanci nie zakończyli swoich działań, gdyż chwilę później aktywność policyjnego czworonoga znacząco wzrosła przy jednym z samochodów zaparkowanych nieopodal komórki lokatorskiej. Ponadto jeden z zabezpieczonych wcześniej kluczy, pasował właśnie do tego pojazdu. W trakcie przeszukania kryminalni znaleźli w aucie zgrzane worki foliowe z zawartością suszu roślinnego. 22-latek oświadczył, że ujawniony susz roślinny to marihuana i że stanowi ona jego własność. Oznajmił również, że pojazd zaparkował w garażu ponad rok temu.
Zarówno samochód, jak i komórka lokatorska miały być miejscem służącym mu do przechowywania narkotyków. W związku z tym 22-latek został zatrzymany, a następnie przewieziony do policyjnego aresztu. W sumie policjanci zabezpieczyli ponad 7100 gramów marihuany. Wobec zatrzymanego sąd zastosował środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu na okres 3 miesięcy. Mężczyzna usłyszał zarzut posiadania znacznych ilości środków odurzających, czyniąc jednocześnie przygotowania do wprowadzenia ich do obrotu. Grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 10.
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że do jednego z akademików w Krakowie, gdzie zamieszkuje pokrzywdzony miało przyjechać dwóch znanych mu mężczyzn, a następnie dokonać jego pobicia. W trakcie tego pobicia sprawcy mieli posłużyć się nożem, czego skutkiem były doznane przez pokrzywdzonego obrażenia w postaci czterech ran kłutych. Pokrzywdzony został przewieziony do szpitala Rydygiera, gdzie udzielono mu pomocy medycznej.
Do chwili obecnej przesłuchano świadków zdarzenia, zabezpieczono monitoring, zabezpieczono dokumentację medyczną dotyczącą pokrzywdzonego ze szpitala. Przesłuchano pokrzywdzonego w szpitalu z udziałem tłumacza. Osoby podejrzane o dokonanie czynu zostały zatrzymane w dniu 20 listopada 2019 roku.
W dniu 22 listopada 2019 roku do Sądu Rejonowego dla Krakowa – Nowej Huty w Krakowie Wydział II Karny, złożono wniosek o zastosowanie wobec podejrzanych tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy. Sąd Rejonowy dla Krakowa – Nowej Huty, uwzględniając wnioski, zastosował wobec podejrzanych tymczasowe aresztowanie na okres 3 miesięcy.
Ustalenia doprowadziły pracujących w tej sprawie funkcjonariuszy do dwóch mężczyzn. W środę 20 listopad około godziny 14 kryminalni z komisariatu policji na os. Zgody zatrzymali w krakowskich mieszkaniach w tej sprawie dwóch obywateli Ukrainy, obaj w wieku 19 lat, pracujący w Polsce. Zatrzymani zostaną wkrótce przesłuchani.
Z informacji śledczych wynika, że obydwaj brali udział we wczorajszym zdarzeniu i obaj posiadali ostre narzędzia. Policjanci ustalają rolę zatrzymanych w napaści, jak również motywy, którym się kierowali.
– Funkcjonariusze z „ósemki’’ szybko wytypowali osobę, która mogła mieć związek z tymi zdarzeniami. Na początku listopada, na jednej z nowohuckich ulic kryminalni zatrzymali 34-latka podejrzewanego o kradzieże – mówi Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
Policjanci ustalili, że mężczyzna czterokrotnie dopuścił się kradzieży paczek z pojazdu firmy kurierskiej w trakcie gdy kurier dostarczał inne przesyłki. Zrabowany towar został wyceniony przez poszkodowanych na sumę ponad 2800 zł.
Ponadto 34-latek pod koniec września br. w trakcie wizyty w jednym ze sklepów z elektroniką wyniósł towar na kwotę ponad 640 zł, nie płacąc. Kilka dni później ukradł on również dmuchawę do liści, którą zabrał z terenu jednej z nowohuckich szkół. Straty w tym wypadku zostały wycenione na sumę sięgająca blisko 800 zł.
Dodatkowo mężczyzna dopuścił się oszustwa, sprzedając pochodzący z kradzieży towar w jednym z lombardów znajdujących się na terenie Krakowa.
Wezwani na miejsce policjanci przeprowadzili badanie na obecność alkoholu w wydychanym powietrzu, które wykazało ponad 2 promile. Kierowca został zatrzymany.
– Nie wiem dlaczego wyjąłem maczetę. Działałem na adrenalinie – mówił przed sądem Adrian W., główny oskarżony w tej sprawie. Razem ze swoim ojcem Rafałem R. twierdzą, że powodem napaści było odbicie Karoliny (siostry Adriana i córki Rafała), która miała być wcześniej zaczepiana przez innych młodych mężczyzn. Do awantury miało dojść na tle kibicowskim.
Do zdarzenia doszło 9 czerwca br. około godz .19, w rejonie ul. Igołomskiej w Krakowie. Chwilę wcześniej czworo nastolatków (1 dziewczyna i 3 chłopaków) przyszło na przystanek autobusowy, w okolicach Przylasku Rusieckiego. Jeden z nastolatków miał na sobie koszulkę z nazwą jednego z piłkarskich klubów. Na przystanku autobusowym stała już nieznana im grupka dziewczyn.
Najprawdopodobniej widok koszulki klubowej rozzłościł je, gdyż zaczęły rzucać w kierunku nastolatków obraźliwe wyzwiska. Doszło do ostrej wymiany zdań, po czym wszyscy wsiedli do autobusu. Jednak sprawa, jak się okazało, nie zakończyła się na utarczkach słownych. W czasie jazdy agresywne dziewczyny zatelefonowały do swoich znajomych, informując o zdarzeniu. Już na kolejnym przystanku, w okolicy ul. Igołomskiej znajomi dziewczyn czekali na przyjazd autobusu.
Kierowca widząc, że jest to grupa agresywnych mężczyzn, którzy posiadają niebezpieczne przedmioty m.in maczetę oraz przedmiot przypominający broń zatrzymał się, ale nie otworzył drzwi. Jeden z agresorów aby uniemożliwić odjazd pojazdu stanął przed autobusem. Pozostali z zewnątrz wraz z pomocą dziewczyn, które były w pojeździe forsowali zamknięte drzwi. Gdy im się to udało, dziewczyny wybiegły, a do środka wtargnęła grupa agresywnych mężczyzn.
Nie bacząc na to, że w autobusie znajdują się osoby starsze oraz dzieci, 16-latek rozpylił gaz pieprzowy, natomiast 45-latek atakował pięściami siedzących nastolatków, po czym do akcji wkroczył najbardziej agresywny z atakujących, jak się potem okazało, jego 21- letni syn, który kilkakrotnie uderzał maczetą tak, aby trafić wytypowanego chłopaka. Jak widać na monitoringu sytuacja była dramatyczna, w pobliżu całego zdarzenia siedziała kobieta z dwójką dzieci, która własnym ciałem osłaniała maluchy przed ciosami maczety, pozostałe zaś osoby w pośpiechu próbowały się odsunąć, żeby nie zostać zranionym. Kierowca autobusu widząc co się dzieje, wezwał na miejsce służby ratunkowe.
Po ataku wszyscy agresorzy uciekli. Raniony mężczyzna pilnie potrzebował pomocy (miał rany od maczety). Na miejsce przyjechało pogotowie ratunkowe, którego pracownicy udzielili pomocy poszkodowanym, a policjanci ruszyli za sprawcami. Grupa oględzinowa natomiast zabezpieczała ślady oraz zapis monitoringu. Na podstawie m.in. zabezpieczonego nagrania, pracujący nad sprawą policjanci z VIII Komisariatu Policji w Krakowie wytypowali sprawców zdarzenia.
– Uczestnicy zbiegowiska nie reagowali na polecenia ochrony wzywające do powrotu na miejsca. Widząc to, kibole przeciwnej drużyny również zaczęli opuszczać swój sektor, dążąc do konfrontacji z przyjezdnymi – mówi Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
W wyniku interwencji służby ochrony organizatora, kibole obu zespołów wrócili do swych sektorów, a policjanci OPP w Krakowie zabezpieczający mecz utworzyli strefę buforową, oddzielając agresorów i uniemożliwiając im starcie. Dzięki tym zapobiegawczym działaniom, rozgrywka piłkarska rozpoczęła się punktualnie.
– W trakcie meczu kibole obu drużyn ponownie dążyli do konfrontacji. Bójkę udaremnili policjanci, którzy błyskawicznie zareagowali, używając wobec agresorów gazu łzawiącego i tym samym nie dopuścili do eskalacji niebezpiecznych zachowań – dodaje Sebastian Gleń.
W trakcie starć z kibolami, policjanci zatrzymali 2 osoby. Pozostali uczestnicy zajścia są typowani m.in. na podstawie zapisów monitoringu oraz zeznań świadków. Wstępne ustalenia śledczych wskazują, że sprawcy odpowiedzą za udział w zbiegowisku, wybryki chuligańskie, a jeden z zatrzymanych usłyszy także zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy, za co grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności.
Policjanci przewieźli podejrzewanego o podpalenie do komisariatu Policji VIII w Krakowie, a w wyniku dalszych czynności ustalili, że zatrzymany 38-latek kilka tygodni wcześniej ukradł z tegoż warzywniaka pieniądze. Po kradzieży, bezskutecznie próbował zmusić właścicielkę do odwołania swoich zeznań. Gdy ta kategorycznie odmówiła, postanowił, w akcie zemsty zniszczyć jej własność. Kobieta poniosła straty, które wyceniła na kwotę ok. 13 000zł.
W czasie jednej ze swoich „akcji” 38-latek działał z 32-letnim szwagrem, z którym następnie ukradli z centrum Nowej Huty dwa rowery.
Obydwaj sprawcy usłyszeli zarzut zniszczenia mienia i zarzut kradzieży, a starszy z nich dodatkowo zarzut kierowania gróźb zniszczenia mienia. Kodeks karny za każdy z tych czynów, przewiduje karę pozbawienia wolności do 5 lat.
Wobec 38-latka prokurator zastosował środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na 3 miesiące, natomiast wobec 32-latka dozór policyjny.
Jako że mężczyźni działali w warunkach recydywy, sąd może zdecydować o wydłużeniu kary.
Sprawą zajęła się już policja.
Proceder ten trwa do tej pory, więc już niemal trzy miesiące. Wszystkie rowery zostały uszkodzone w taki sam sposób, poprzez przekłucie dętki ostrym narzędziem. Zdewastowane w ten sposób jednoślady najczęściej lokalizowano na stacjach: nr 005 Politechnika – ul. Warszawska 24, nr 022 Nowy Kleparz – ul. Prądnicka 4, nr 149 AWF – Aleja Jana Pawła II 82 oraz nr 062 Plac Centralny – Aleja Solidarności.
– Sprawa została przez nas zgłoszona do prokuratury. Funkcjonariusze policji pracują obecnie nad namierzeniem sprawcy – mówi Albert Wójtowicz, dyrektor operacyjny projektu „Wavelo”. – Zwracamy się z prośbą do wszystkich krakowian o dbanie o rowery oraz zwracanie uwagi, czy ktoś nie próbuje ich niszczyć. Reagujmy na takie przypadki. Masowe uszkodzenia mogą powodować mniejszą dostępność rowerów na stacjach. Coraz częściej zdarzają się także porzucenia rowerów w miejskich zbiornikach wodnych, co oczywiście powoduje ich poważne uszkodzenia. Wspólnie dbajmy o Wavelo, tak żeby rowery mogły służyć nam wszystkim jak najlepiej i jak najdłużej – apeluje Wójtowicz.
Firma BikeU podjęła kroki prawne w celu wyjaśnienia sytuacji i namierzenia sprawcy. Do Prokuratury Rejonowej Kraków-Krowodrza wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Firma wyceniła poniesione straty na 4.350,00 złotych. Jak mówi mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, masowa dewastacja rowerów miejskich Wavelo zakwalifikowana została jako przestępstwo z art. 288 kodeksu karnego. Czyn ten zagrożony jest karą do 5 lat pozbawienia wolności. – Pracujemy nad ustaleniem sprawcy. Zwracamy się także z apelem do wszystkich krakowian, którzy mogą mieć jakąś wiedzę o tych zdarzeniach o zgłaszanie się na policję – zaznacza Gleń.
27 lipca br. w jednym ze sklepów w Czyżynach 27-letni mężczyzna wkroczył na dział z perfumami, gdzie skradł dwie sztuki perfum wartych łącznie prawie 920 zł, natomiast jego o rok starszy kolega ukradł podobny towar na sumę blisko 770 zł. Policjanci z Komisariatu Policji VIII w Krakowie po uzyskaniu informacji o kradzieżach podjęli czynności mające na celu ustalenie tożsamości rabusiów. Działania te okazały się skuteczne, gdyż już w pierwszym tygodniu września na terenie Mistrzejowic mężczyźni zostali zatrzymani . Obaj odpowiedzą karnie za kradzież. Grozi im do 5 lat więzienia.
Kolejny sprawca kradzieży artykułów perfumeryjnych został zatrzymany kilka dni później na jednym z osiedli w Nowej Hucie. Mężczyzna 10 sierpnia br. z jednego z nowohuckich barów zabrał damską torebkę z zawartością m.in. dokumentów, dwóch telefonów komórkowych oraz gotówki. Złodziej, wykorzystując chwilową nieuwagę pracownicy baru, ukradł należącą do niej torebkę i pospiesznie oddalił się z miejsca. Właścicielka torebki poniosła straty w wysokości ponad 500 zł. 17 sierpnia br. mężczyzna znów dopuścił się przestępczego procederu.
W jednej z drogerii zabrał z półek perfumy o łącznej wartości prawie 1500 zł. Następnie schował buteleczki do kieszeni i bez uiszczenia opłaty za towar pospiesznie opuścił sklep. Również w tym przypadku kryminalni z ‘’ósemki’’ szybko ustalili personalia sprawcy kradzieży, którego 5 września br. zatrzymali w miejscu zamieszkania. 34-latek został osadzony w policyjnej izbie zatrzymań. Za kradzież grozi mu kara do 5 lat więzienia.
Najprawdopodobniej widok koszulki klubowej rozzłościł je, gdyż zaczęły rzucać w kierunku nastolatków obraźliwe wyzwiska. Doszło do ostrej wymiany zdań, po czym wszyscy wsiedli do autobusu. Jednak sprawa, jak się okazało, nie zakończyła się na utarczkach słownych. W czasie jazdy agresywne dziewczyny zatelefonowały do swoich znajomych, informując o zdarzeniu. Już na kolejnym przystanku, w okolicy ul. Igołomskiej znajomi dziewczyn czekali na przyjazd autobusu.
Kierowca widząc, że jest to grupa agresywnych mężczyzn, którzy posiadają niebezpieczne przedmioty m.in maczetę oraz przedmiot przypominający broń zatrzymał się, ale nie otworzył drzwi. Jeden z agresorów aby uniemożliwić odjazd pojazdu stanął przed autobusem. Pozostali z zewnątrz wraz z pomocą dziewczyn, które były w pojeździe forsowali zamknięte drzwi. Gdy im się to udało, dziewczyny wybiegły, a do środka wtargnęła grupa agresywnych mężczyzn.
Nie bacząc na to, że w autobusie znajdują się osoby starsze oraz dzieci, 16-latek rozpylił gaz pieprzowy, natomiast 45-latek atakował pięściami siedzących nastolatków, po czym do akcji wkroczył najbardziej agresywny z atakujących, jak się potem okazało, jego 21- letni syn, który kilkakrotnie uderzał maczetą tak, aby trafić wytypowanego chłopaka. Jak widać na monitoringu sytuacja była dramatyczna, w pobliżu całego zdarzenia siedziała kobieta z dwójką dzieci, która własnym ciałem osłaniała maluchy przed ciosami maczety, pozostałe zaś osoby w pośpiechu próbowały się odsunąć, żeby nie zostać zranionym. Kierowca autobusu widząc co się dzieje, wezwał na miejsce służby ratunkowe.
Po ataku wszyscy agresorzy uciekli. Raniony mężczyzna pilnie potrzebował pomocy (miał rany od maczety). Na miejsce przyjechało pogotowie ratunkowe, którego pracownicy udzielili pomocy poszkodowanym, a policjanci ruszyli za sprawcami. Grupa oględzinowa natomiast zabezpieczała ślady oraz zapis monitoringu. Na podstawie m.in. zabezpieczonego nagrania, pracujący nad sprawą policjanci z VIII Komisariatu Policji w Krakowie wytypowali sprawców zdarzenia.
13 czerwca br. doszło do zatrzymań. W akcji brali udział kryminalni z „8” wspólnie z Samodzielnym Pododdziałem Kontrterrorystycznym Policji. W ręce policji wpadło 13 osób. Wczoraj popołudniu do komisariatu zgłosił się kolejny sprawca. Oprócz najstarszego, wszyscy powiązani są ze środowiskiem pseudokibiców.
Amator cudzej własności obiekty do kolejnych włamań wypatrywał jeżdżąc rowerem, natomiast metalowe nożyce służące do pokonywania krat, kłódek czy rozbijania szyb woził na plecach ukryte w…futerale po gitarze lub plecaku. Aby zmylić organy ścigania mężczyzna przed każdym wyjazdem na „łowy” zmieniał rowery oraz stroje, licząc, że w ten sposób policjanci go nie namierzą.
Mężczyzna w lipcu br. włamał się i ukradł z siedziby jednej z firm na terenie Nowej Huty m.in. elektronarzędzia, klucze, narzędzia mechaniczne, odzież i obuwie robocze. Spowodował tym straty w wysokości co najmniej 6 tys. złotych.
Złodziej szczególnie aktywny był w sierpniu tego roku. Na początku miesiąca 49-latek włamał się do samochodu osobowego marki Peugeot, z którego ukradł elektronarzędzia warte ponad 5 tys. złotych. W połowie sierpnia br. złodziej znów dał o sobie znać. Poprzez rozbicie szyby w klapie bagażnika włamał się do samochodu osobowego marki Nissan zaparkowanego przy jednej z ulic na terenie Nowej Huty. Jego łupem padły wówczas m.in. koło zapasowe, walizka z narzędziami, dokumenty, fotelik dziecięcy. W tym przypadku straty jakie poniósł właściciel oszacowano na kwotę około 1 tys. złotych. Z kolejnego samochodu złodziej ukradł m.in. kosmetyki, odkurzacz samochodowy oraz… napis na szybę, spray do szyb i taśmę klejącą. Natomiast z samochodu osobowego marki Fiat zrabował ubrania, elektronarzędzia oraz dokumenty. Właściciele skradzionych rzeczy ponownie ponieśli kilkutysięczne straty.
49-latek w sierpniu br. włamał się również do jednego ze sklepów na terenie Nowej Huty. Z pomieszczeń, do których dostał się przez wyłamanie kraty, mężczyzna ukradł m.in. kasę fiskalną, terminal płatniczy, wagi i gotówkę. W wyniku przestępczej działalności 49-latka właściciele stracili co najmniej 7 tys. złotych.
23 sierpnia br. mężczyzna został zatrzymany przez kryminalnych, kiedy usiłował dokonać kolejnego włamania. 49-latek został przewieziony do Komisariatu Policji VII w Krakowie, gdzie został przesłuchany. Policjanci przeszukali także mieszkanie mężczyzny oraz użytkowane przez niego pomieszczenia zlokalizowane na terenie Nowej Huty. Znaleźli tam znaczną część skradzionych przedmiotów.
25 sierpnia br. sąd zastosował wobec mężczyzny środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu. Mieszkaniec Nowej Huty odpowie karnie za kradzież z włamaniem, za co grozi mu do 10 lat więzienia.
Sprawa ma charakter rozwojowy. Policjanci sprawdzają czy 49-latek nie stoi za innymi włamaniami i kradzieżami, do jakich w ostatnim czasie dochodziło na terenie Krakowa.
4 sierpnia br. w godzinach wieczornych 46-latek umówi się na terenie Nowej Huty na spotkanie ze swoją byłą żoną. Kiedy mężczyzna dotarł na miejsce okazało się, że zamiast byłej partnerki czeka na niego grupka czterech nieznajomych mężczyzn. Mężczyźni zaatakowali 46-latka, użyli wobec niego gazu, dotkliwie go pobili, a następnie zabrali mu telefon komórkowy, pieniądze w kwocie 500 zł oraz buty sportowe. Następnie pobiegli w kierunku jednej z ulic.
Policjanci zatrzymali napastników. Zostali oni przewiezieni na Komisariat Policji VIII, gdzie funkcjonariusze przeprowadzili z nimi niezbędne czynności. Jak się okazało sprawa ma jeszcze jeden ciekawy wątek. Policjanci ustalili, że mężczyzn do dokonania rozboju namówiła 44-letnia była żona pokrzywdzonego. Kobieta chciała odzyskać dane, które miał na telefonie komórkowym jej były mąż. Kradzież telefonu wydawała się jej doskonałym sposobem na rozwiązanie problemu.
Czwórka mężczyzn odpowie za rozbój, jest to przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 12. Prokurator zastosował wobec nich środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji, zakazu zbliżania się do pokrzywdzonego oraz zakazu opuszczania kraju. Natomiast 44-letnia kobieta usłyszała zarzut podżegania do popełnienia przestępstwa.
Podobnego czynu dopuścił się pod koniec lipca, kiedy także w godzinach wieczornych spacerując po os. Szklane Domy napotkał na swojej drodze zaparkowany pojazd marki Opel, który został przez niego kilkukrotnie kopnięty. Działanie mężczyzny również w tym przypadku spowodowały poważne uszkodzenia samochodu.
Zniszczenia w pierwszym pojeździe poszkodowany wycenił na sumę 1500 zł, natomiast właściciel Opla poniósł straty na ponad 2700 zł. Zatrzymany mężczyzna usłyszał zarzuty uszkodzenia mienia. Grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 5.
Wśród zatrzymanych jest dwóch Polaków i dwóch Czeczenów z polskim obywatelstwem. Pozostali to Czeczeni i Ormianie. Najmłodszy ma 19 lat. Niektórzy z nich są w Polsce nielegalnie, kilku ma przyznany tymczasowy pobyt.
O szczegółach sprawy w poniedziałek informować będzie Prokuratura Rejonowa Kraków – Nowa Huta. Wandalowi grozi do 5 lat więzienia.
Przypomnijmy, na os. Kolorowym w nocy z soboty na niedzielę (z 22 na 23 czerwca) nieznany sprawca porysował karoserię kilkudziesięciu samochodów
Policjanci zostali zawiadomieni o zdarzeniu ok. godz 10 rano, kiedy jeden z właścicieli zauważył porysowany samochód. Po przyjeździe funkcjonariuszy okazało się, że zniszczonych zostało aż ok. 40 pojazdów. Wandal najprawdopodobniej porysował samochody ostrym narzędziem.
Natomiast w użytkowanym przez 35 – latka domu, stróże prawa zabezpieczyli 149 g konopi indyjskich oraz sprzęt i aparaturę, służące do hodowli tych roślin. Jak się okazało, była to tylko część narkotyków. Pozostałe policjanci znaleźli w tunelu brezentowym. Tam, zamiast pomidorów, mężczyzna uprawiał … konopie indyjskie. Łącznie kryminalni zabezpieczyli 54 krzewy oraz niemal 210 g suszu marihuany, który był rozsypany na stole.
35-latek został zatrzymany i przewieziony do komisariatu, gdzie usłyszał zarzuty posiadania znacznych ilości środków odurzających oraz uprawy konopi indyjskich. Prokurator zastosował wobec podejrzanego środek zapobiegawcze w postaci dozoru Policji oraz zakazu opuszczania kraju. Grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.
W hali w Czyżynach odbył się turniej dla fanów popularnej na całym świecie kolekcjonerskiej gry karcianej RPG Magic: The Gathering . Na to wydarzenie zjechali do stolicy Małopolski gracze z zagranicy, którzy za pomocą specjalnych kart toczyć mieli ze sobą pojedynki.
12 lipca br. około godziny 15.30 dyżurny policji otrzymał informację, że na terenie hali doszło do kradzieży plecaka, który należał do jednego z uczestników turnieju. Policjanci z Komisariatu Policji na os. Zgody udali się na miejsce, gdzie czekał już na nich pozbawiony swojej własności mieszkaniec woj. podkarpackiego. Mężczyzna poinformował funkcjonariuszy, że plecak stracił najprawdopodobniej godzinę wcześniej, w czasie kiedy był pochłonięty turniejową rywalizacją. Po zakończeniu „karcianego” pojedynku zauważył, iż nie ma przy sobie podręcznego bagażu, w którym znajdowały się jego dokumenty, karty bankomatowe oraz około 550 sztuk kart do gry, których wartość wycenił na około 25 tys. złotych.
Jak się okazało mieszkaniec woj. podkarpackiego nie był jedyną osobą, która tego dnia straciła swoją własność. Trzy godziny później na teren hali ponownie przyjechali krakowscy policjanci, tym razem wezwani w związku z kradzieżą następnych dwóch plecaków. Kolejnymi pokrzywdzonymi byli obcokrajowcy- obywatel Litwy oraz obywatel Norwegii. Litwin stracił znajdujące się w plecaki kluczyki do samochodu, powerbank oraz prywatne przedmioty. Mężczyzna pozbawiony został również około 400 sztuk kart do gry, o wartości 1 tys. euro. Natomiast obywatel Norwegii, odzyskał porzucony na tyłach budynku plecak, ale złodziej wyjął z niego wcześniej około 1 tys. sztuk kart kolekcjonerskie o wartości prawie 7 tys. dolarów.
Policjanci zaczęli przypuszczać, że sprawcę lub sprawców kradzieży należy szukać wśród uczestników rozgrywek ponieważ, mimo iż impreza miała charakter otwarty i wejść mógł na nią każdy, to złodzieja interesowały przede wszystkim karty kolekcjonerskie.
Policjanci poprosili o zabezpieczenie monitoringu, bowiem to właśnie jego analiza mogła wskazać na to, kto stoi za kradzieżami. W trakcie zgrywania zapisu z kamer pracownik firmy zauważył jak młodzi mężczyźni będący uczestnikami spotkania zabierają plecak należący do obywatela Norwegii. Okazało się, że za kradzieżami stoją uczestnicy turnieju – dwaj 32-letni obywatele Serbii, którzy jak zostało to uwiecznione na monitoringu zabrali bagaż podręczny mężczyzny, a następnie wspólnie go opróżnili zabierając z niego kolekcjonerskie karty. W sprawę kradzieży zamieszany był także ich 32-letni kolega, również obywatel Serbii. Momenty, w których złodziejskie trio okrada uczestników turnieju nagrały się na kamerach monitoringu i posłużyły jako materiał dowodowy w sprawie.
Amatorzy cudzej własności zostali zatrzymani przez policjantów, a następnie przewiezieni na komisariat, gdzie funkcjonariusze wykonali z nimi dalsze czynności. Serbowie trafili do pomieszczeń dla zatrzymanych. 32-latkowie odpowiedzą za kradzież. Jest to przestępstwo zagrożone karą więzienia do lat 5.
Policjanci Wydziału Kryminalnego Komisariatu Policji VIII w Krakowie dziękują pracownikom firmy Targi w Krakowie sp. z o.o., których pomoc i zaangażowanie okazało się niezwykle pomocne w pracy nad sprawą skradzionych kart kolekcjonerskich.
W czwartek około godz. 19.30 nad terenem Łąk zaczął unosić się dym.
– Siedziałem po pracy na balkonie i widziałem grupkę młodzieży siedzącą na szczycie. Było ich około 15-20. Po podpaleniu rozpierzchli się jak karaluchy – mówi osoba mieszkająca w sąsiedztwie Łąk, która zawiadomił o ogniu straż pożarną.
Na miejscu pożaru pojawiło się pięć zastępów straży pożarnej. Spłonęło 160 bali siana na terenie ok. 150 metrów kwadratowych łąk. Policjanci ustalili, że w tym miejscu wcześniej miała przebywać grupa młodych osób. Jeden ze sprawców, dwunastoletni chłopiec, przyznał się do podpalenia.
12-latek w trakcie rozmowy z policjantami oświadczył, że dla zabawy chciał podpalić część siana, jednak po tym, jak to zrobił, ogień rozprzestrzenił się bardzo szybko i nie był już w stanie go ugasić. Kiedy zdał sobie sprawę z tego, co zrobił, uciekł. 12-latek został przekazany opiekunom prawnym.
Ze względu na młody wiek chłopca jego sprawą zajmie się sąd rodzinny.
Siano z łąk – tak samo jak te z krakowskich Błoń, miało trafić przede wszystkim na paszę dla owiec – informował kilka dni temu Zarząd Zieleni Miejskiej. ZZM zapewniał też, że będzie możliwość zabrania siana dla swoich domowych pupili. Pojawił się także pomysł aby część jesiennego pokosu została przechowana do grudnia w magazynie.
Każdy, kto będzie czuł taką potrzebę miał mieć możliwość przed świętami odebrać w siedzibie ZZM porcję sianka na stół wigilijny.
Fot. Mariusz Nowak
Para, wykorzystując fakt, że za pomocą karty można było dokonywać transakcji „zbliżeniowo” dziesięciokrotnie użyła jej płacąc m.in. za alkohol, papierosy i artykuły spożywcze. Mężczyzna i jego znajoma korzystając z możliwości zrobienia zakupów na cudze konto dokonali nieautoryzowanych płatności na łączną kwotę blisko 300 zł. Zapewne złodziejski duet wykorzystywałby dalej znalezioną kartę bankomatową, ale została ona zastrzeżona przez właściciela.
Do posiadacza karty zaczęły bowiem napływać smsy świadczące o tym, że ktoś wykonuje transakcje z wykorzystaniem środków finansowych znajdujących się na jego koncie bankowym. Zaniepokojony całą sytuacją mężczyzna zorientował się, że zgubił kartę bankomatową i natychmiast zastrzegł środek płatniczy.
Policjanci z Komisariatu Policji VIII w Krakowie analizując monitoring jednego z osiedlowych sklepów w Nowej Hucie ustalili, że za defraudacją środków z karty bankomatowej stoi 48-latek i jego 43-letnia towarzyszka. Następnie mundurowi ustalili dokładne personalia kobiety i mężczyzny oraz zatrzymali ich 2 lipca br. około godz. 14.30 w Nowej Hucie. Para została przewieziona do komisariatu, gdzie podczas przesłuchania 48-latkowi i jego towarzyszce postawiono łącznie dziesięć zarzutów dokonania kradzieży z włamaniem. Oboje przyznali się do zarzucanych im czynów. Grozi im za to do 10 lat więzienia.
Przestrzegamy!
W codziennym zabieganiu zwracajmy szczególną uwagę na posiadane przy sobie środki finansowe i dokumenty. Przede wszystkim w trakcie robienia zakupów i po ich zakończeniu upewniajmy się czy nadal mamy przy sobie wszystko co niezbędne (karty bankomatowe, dokumenty tożsamości, klucze, itp.).
Także w trakcie wakacyjnego wypoczynku, wybierając się na zakupy, spacery, spotkania ze znajomymi czy też imprezy plenerowe zwracajmy baczną uwagę na posiadane przy sobie portfele, dokumenty i pieniądze. To bardzo istotne abyśmy rozleniwieni atmosferą relaksu i wypoczynku nie zapominali za każdym razem dokładnie i bezpiecznie schować w torebkach, plecakach czy saszetkach dokumentów i walut. Sprawdzajmy czy mamy przy sobie potrzebne środki płatnicze i dowody tożsamości, a zbędne pozostawiajmy w domach.
W przypadku utraty karty z funkcją płatności zbliżeniowych, jak to miało miejsce w opisanym przypadku, należy jak najszybciej zgłosić ten fakt do swojego banku, który zablokuje możliwość jej użycia. Jeśli nie znajdujemy się w pobliżu placówki bankowej, skorzystajmy z aplikacji mobilnej (jeśli bank oferuje taką usługę). Związek Banków Polskich uruchomił także specjalną, uniwersalną infolinię dedykowaną osobom, które utraciły kartę bankomatową: + 48 828 828 828.
Gdy okaże się jednak, że przed poinformowaniem banku o utracie karty ktoś dokonał przy jej użyciu transakcji, niezwłocznie zgłośmy to na Policję.
Policjanci zastali zamknięte drzwi do mieszkania, a po chwili usłyszeli ciche odgłosy, wskazujące na to, że wewnątrz ktoś przebywa. Okazało się, ze w mieszkaniu znajduje się poszukiwana kobieta, która cichym głosem oznajmiła, że od trzech dni leży na ziemi i nie może samodzielnie wstać, ani też wezwać pomocy. W tym czasie zjawił się także syn kobiety, którym zaniepokojony brakiem z kontaktu nią. Nie miał jednak kluczy do tego mieszkania.
Mundurowi natychmiast przystąpili do działania. Najpierw wezwali na miejsce załogę Straży Pożarnej, która pomogła im dostać się do środka. Następnie policjanci weszli do pomieszczenia, w którym zauważyli leżącą na podłodze kobietę. Funkcjonariusze udzieli 49-latce niezbędnej pomocy do czasu przyjazdu pogotowia ratunkowego, która zabrało ją do szpitala. Stan zdrowia kobiety była na tyle poważny, że gdyby nie przyjazd i szybka reakcja służb finał tej historii mógłby być tragiczny. W środę sąd wydał postanowienie o odroczeniu wykonania kary z uwagi na stan zdrowia kobiety.
Podpalił łóżko na, którym leżała i podłożył też ogień w innych miejscach, dorzucił dwa dezodoranty które wybuchły i ułatwiły rozprzestrzenianie się ognia. Wyszedł z płonącej altanki dopiero wtedy, gdy upewnił się, że wszystko stoi w ogniu, a nieprzytomny Maciej B. nie będzie w stanie pomóc partnerce.
Wrócił do domu i przyznał się konkubinie i koledze do tego co zrobił. Był przekonany, że spalił dwie osoby. O tym fakcie powiadomił policję.
Nieprzytomny Maciej B. ocknął się jednak i zdołał wyjść z płonącego budynku. Nie był już w stanie udzielić pomocy Annie K. Poparzony i zakrwawiony dotarł na pobliską stację benzynową i opowiedział co się stało. Lekarze uratowali mu życie choć miał obrażenia termiczne II i III stopnia.
Oskarżony Paweł K. lakiernik, ojciec trójki dzieci, przyznaje się do zabójstwa Anny K i próby uśmiercenia Macieja B. Był już wcześniej karany za znęcanie się nad żoną, zniszczenie mienia i nie płacenie alimentów.
Wyrok nie jest prawomocny.
Policjanci zostali zawiadomieni o zdarzeniu ok. godz 10 rano, kiedy jeden z właścicieli zauważył porysowany samochód. Po przyjeździe funkcjonariuszy okazało się, że zniszczonych zostało aż ok. 40 pojazdów. Wandal najprawdopodobniej porysował samochody ostrym narzędziem.
Trwa dokładne liczenie szkód. Policja poszukuje świadków zdarzenia. Sprawdza też czy w pobliżu nie było kamer, które mogłyby nagrać wandala – za uszkodzenia mienia grozi nawet 5 lat więzienia.
Wczorajsza akcja policjantów z VIII Komisariatu Policji w Krakowie wspieranych przez policyjnych antyterrorystów doprowadziła do zatrzymania kilkunastu sprawców napadu na nastolatków, do którego doszło w godzinach wieczornych 9 czerwca br .w jednym z autobusów MPK. Większość zatrzymanych jest powiązana ze środowiskiem pseudokibiców.
Do zdarzenia doszło 9 czerwca br. około godz .19, w rejonie ul. Igołomskiej w Krakowie. Chwilę wcześniej czworo nastolatków (1 dziewczyna i 3 chłopaków) przyszło na przystanek autobusowy, w okolicach Przylasku Rusieckiego. Jeden z nastolatków miał na sobie koszulkę z nazwą jednego z piłkarskich klubów. Na przystanku autobusowym stała już nieznana im grupka dziewczyn.
Najprawdopodobniej widok koszulki klubowej rozzłościł je, gdyż zaczęły rzucać w kierunku nastolatków obraźliwe wyzwiska. Doszło do ostrej wymiany zdań, po czym wszyscy wsiedli do autobusu. Jednak sprawa, jak się okazało, nie zakończyła się na utarczkach słownych. W czasie jazdy agresywne dziewczyny zatelefonowały do swoich znajomych, informując o zdarzeniu. Już na kolejnym przystanku, w okolicy ul. Igołomskiej znajomi dziewczyn czekali na przyjazd autobusu.
Kierowca widząc, że jest to grupa agresywnych mężczyzn, którzy posiadają niebezpieczne przedmioty m.in maczetę oraz przedmiot przypominający broń zatrzymał się, ale nie otworzył drzwi. Jeden z agresorów aby uniemożliwić odjazd pojazdu stanął przed autobusem. Pozostali z zewnątrz wraz z pomocą dziewczyn, które były w pojeździe forsowali zamknięte drzwi. Gdy im się to udało, dziewczyny wybiegły, a do środka wtargnęła grupa agresywnych mężczyzn.
Nie bacząc na to, że w autobusie znajdują się osoby starsze oraz dzieci, 16-latek rozpylił gaz pieprzowy, natomiast 45-latek atakował pięściami siedzących nastolatków, po czym do akcji wkroczył najbardziej agresywny z atakujących, jak się potem okazało, jego 21- letni syn, który kilkakrotnie uderzał maczetą tak, aby trafić wytypowanego chłopaka. Jak widać na monitoringu sytuacja była dramatyczna, w pobliżu całego zdarzenia siedziała kobieta z dwójką dzieci, która własnym ciałem osłaniała maluchy przed ciosami maczety, pozostałe zaś osoby w pośpiechu próbowały się odsunąć, żeby nie zostać zranionym. Kierowca autobusu widząc co się dzieje, wezwał na miejsce służby ratunkowe.
Po ataku wszyscy agresorzy uciekli. Raniony mężczyzna pilnie potrzebował pomocy (miał rany od maczety). Na miejsce przyjechało pogotowie ratunkowe, którego pracownicy udzielili pomocy poszkodowanym, a policjanci ruszyli za sprawcami. Grupa oględzinowa natomiast zabezpieczała ślady oraz zapis monitoringu. Na podstawie m.in. zabezpieczonego nagrania, pracujący nad sprawą policjanci z VIII Komisariatu Policji w Krakowie wytypowali sprawców zdarzenia.
Wczoraj rano (13 czerwca br.) doszło do zatrzymań. W akcji brali udział kryminalni z „8” wspólnie z Samodzielnym Pododdziałem Kontrterrorystycznym Policji. W ręce policji wpadło 13 osób. Wczoraj popołudniu do komisariatu zgłosił się kolejny sprawca. Oprócz najstarszego, wszyscy powiązani są ze środowiskiem pseudokibiców.
7 pełnoletnich sprawców usłyszało zarzuty. W przypadku 21-latka były to zarzuty uszkodzenia ciała i pobicia przy użyciu niebezpiecznego narzędzia ( art. 157 par.2 KK oraz 159 KK ). Pozostałych 6 osób usłyszało zarzut udziału w pobiciu ( art. 158 KK ). 5 podejrzanych zostało tymczasowo aresztowanych, wnioski w sprawie dwóch pozostałych będzie dzisiaj rozpatrywał Sąd. Materiały w sprawie 6 nieletnich, którzy m.in. używali gazu oraz podżegali do przestępstwa zostały skierowane do Sądu dla Nieletnich.
Podczas zatrzymania policjanci zabezpieczyli użytą w trakcie ataku maczetę. 21-latek ukrył ją w zaroślach nieopodal bloku, w którym mieszkał. Podczas przeszukań zabezpieczono także broń gazową i dużą ilość wlepek i smyczy z emblematami kibicowskimi.
Policja prosi o zgłaszanie się świadków zdarzenia oraz osób poszkodowanych w wyniku ataku w autobusie.
VIII Komisariat Policji w Krakowie: os. Zgody 10; tel. /12/ 61 52 910
W tym celu poszkodowana cały czas będąc na łączu z dzwoniącą oszustką – zamówiła taksówkę i pojechała do jednej z placówek bankowych skąd wypłaciła 40 tysięcy złotych. Postępując zgodnie z wytycznymi wypłaciła gotówkę i wyszła na parking, gdzie według wcześniejszych ustaleń miało dojść do przekazania pieniędzy „policjantom”. Będąc na zewnątrz faktycznie zauważyła jadący radiowóz, o czym powiedziała rozmówcy, że właśnie widzi nadjeżdżających policjantów.
Wtedy połączenie zostało zerwane –zapewne oszuści przestraszyli się, że mogą być obserwowani . Zdezorientowana 74-latka zadzwoniła do syna i opowiedziała, co się jej przydarzyło. Mężczyzna od razu zorientował się, że mama mogła paść ofiara oszustwa – przyjechał na miejsce i o sprawie powiadomił policję. Kobieta ponownie wpłaciła na konto wypłaconą wcześniej gotówkę, wiedząc już jak działają oszuści.
Policjanci poszukują sprawców i apelują:
Policjanci poszukują sprawców i apelują o ostrożność i rozwagę w kontaktach z nieznajomymi osobami, którym nigdy nie należy przekazywać pieniędzy. Przypominają również, że działania Policji nie są organizowane w wyżej podany sposób i funkcjonariusze nie zabezpieczają w ten sposób środków pieniężnych obywateli.
Jak należy postąpić:
W przypadku odebrania telefonu z poleceniem przekazania pieniędzy policjantowi, należy pilnie poinformować o takiej sytuacji Policję, samodzielnie wybierając numer alarmowy 997 i jeśli jest to tylko możliwe z innego aparatu telefonicznego.
W przypadku prośby o pilną pożyczkę od osoby podającej się za krewnego należy skontaktować się bezpośrednio z krewnym, który o nią prosi, a w przypadku braku takiej możliwości potwierdzić informację u innych członków rodziny.
Nie działać w pośpiechu, odłożyć termin udzielenia pożyczki i nie ulegać presji czasu, którą specjalnie wytwarzają oszuści, aby osiągnąć swój cel.
Należy pamiętać, aby nigdy pod żadnym pozorem nie przekazywać pieniędzy osobom, których nie znamy osobiście, jak i nie wpuszczać ich do mieszkania.
We wszystkich podejrzanych czy wątpliwych sytuacjach, należy niezwłocznie skontaktować się z Policją, dzwoniąc po numer alarmowy 997, 112.
Ważne jest, aby ostrzeżenie i sposób radzenia sobie w takiej sytuacji dotarły do jak najliczniejszej grupy osób starszych, więc apelujemy o przekazanie powyższej informacji osobom starszym znajdującym w naszych rodzinach lub w sąsiedztwie. Im więcej seniorów będzie miało świadomość jak wygląda mechanizm tego przestępstwa, tym mniej z nich znajdzie się w gronie pokrzywdzonych.
Analiza zebranego materiału dowodowego, pozwoliła śledczym na zweryfikowanie zarówno przebiegu zajścia, jak i osób biorących w nim udział. Policjanci ustalili, że w pobiciu bezpośredni udział wziął zatrzymany 16-letni mieszkaniec Nowej Huty (posługujący się podczas zdarzenia drewnianą pałką) oraz jego rówieśnik (posługujący się maczetą), który do tamtej chwili nie został zatrzymany. Zatem 14-latka przesłuchano w charakterze świadka i zwolniono. Natomiast zatrzymany 16-latek usłyszał zarzut pobicia z użyciem niebezpiecznego narzędzia, a decyzją sądu 4 czerwca został umieszczony w schronisku dla nieletnich.
W kolejnym etapie dochodzenia kryminalni poszukiwali drugiego ze sprawców. Nie było go w miejscu zamieszkania, jednak 4 czerwca sam zgłosił się z adwokatem do komisariatu. 16-latek został zatrzymany i usłyszał zarzut pobicia z użyciem niebezpiecznego narzędzia. 5 czerwca na wniosek Policji, sąd postanowił o umieszczeniu również tego współsprawcy czynu karalnego w schronisku dla nieletnich.
16-latkom grozi pobyt w zakładzie poprawczym, w którym mogą przebywać do ukończenia 21 roku życia.
Intensywne działania policjantów z Komisariatu Policji VII w Krakowie pozwoliły na ustalenie sprawców tego zdarzenia. W poniedziałkowy poranek zostali zatrzymani. 14-latek został zatrzymany w ośrodku wychowawczym a 16-latek w jednym z nowohuckich mieszkań, po czym zostali przewiezieni do komisariatu policji, gdzie trwa weryfikacja przebiegu tego zdarzenia.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że między nastolatkami doszło do awantury i pobicia jednego z nich. Obecnie policjanci wyjaśniają kto i w jakim charakterze brał udział w tym zdarzeniu. Sprawa zostanie skierowana do rozpatrzenia do sądu dla nieletnich.
Poszkodowana przekazała, że w godzinach porannych zadzwonił do niej telefon z informacją, że członek jej rodziny spowodował wypadek drogowy. Kobieta usłyszała zmyśloną historię, że jej wnuczka, aby uniknąć konsekwencji karnych, musi zapłacić osobom poszkodowanym w wypadku pokaźną sumę pieniędzy. Słysząc to, 82-latka przekonana, że pomaga swojej krewnej, zdecydowała się przekazać ponad 38 000 zł kurierowi, który miał dostarczyć pieniądze na miejsce zdarzenia.
Na szczęście kryminalni w porę zjawili się na miejscu, zatrzymując 21-letniego oszusta na gorącym uczynku, a następnie przewieźli fałszywego kuriera do Komendy Miejskiej Policji w Krakowie. Przekazane wcześniej pieniądze zostały odzyskane. W toku dalszych czynności zatrzymany przyznał się, że w kwietniu br. w Krakowie działając w podobny sposób, odebrał od innej seniorki gotówkę w kwocie ponad 60 000 zł. Usłyszał on zarzuty oszustwa, za co grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 8. Ponadto sąd zdecydował o tymczasowym areszcie dla oszusta na okres 3 miesięcy. Jako że sprawa ma charakter rozwojowy nie wykluczone, że zostaną mu przedstawione następne zarzuty.
Pamiętajmy, by w podobnych sytuacjach pod żadnym pozorem nie przekazywać pieniędzy osobom, których nie znamy. Najlepiej wykonać telefon zwrotny do krewnego, za którego podaje się oszust (na sprawdzony numer) i upewnić się, czy faktycznie znalazł się w trudnej sytuacji i czy potrzebuje pieniędzy. W razie jakichkolwiek wątpliwości należy niezwłocznie skontaktować się z najbliższą jednostką Policji lub zadzwonić (rozłączając poprzednią rozmowę) pod numer alarmowy 997 bądź 112. Pośpiech wywoływany jest specjalnie przez oszustów – nie należy ulegać presji czasu. Więcej o sposobach i metodach działania oszustów można przeczytać tutaj: http://krakow.policja.gov.pl/pl/komunikaty/policja-ostrzega-przed-oszustami
W kwietniu br. do dyżurnego ósmego komisariatu na os. Na Zgody zgłosił się właściciel Land Rover Evoque, który złożył zawiadomienie dotyczące przywłaszczenia tego pojazdu . Pokrzywdzony nowohucianin oznajmił, że kilka miesięcy wcześniej, odpłatnie wynajął terenowy samochód znajomemu.
Po pewnym czasie mężczyzna przestał jednak wywiązywać się z warunków zawartej umowy, co skutkowało jej wypowiedzeniem. Pokrzywdzony zażądał natychmiastowego zwrotu swej własności. Wówczas sprawca stwierdził, że auto oddał innej osobie, która teraz winna regulować należności za najem. Jednocześnie nie podał danych aktualnego użytkownika suv-a.
Sprawą niezwłocznie zajęli się kryminalni. Intensywne czynności operacyjne doprowadziły do błyskawicznego ustalenia zarówno osoby, która dysponowała samochodem, jak również miejsca, gdzie zaparkowany był pojazd. Terenówka została odzyskana w Podgórzu. Jak ustalono, 26-letni sprawca przekazał suv-a jako zastaw swojemu wierzycielowi, a ten nie podejrzewając, że został oszukany, zamierzał go użytkować do czasu zwrotu długu. „Biznesmen” został zatrzymany kilka dni temu w Krakowie, bezpośrednio po tym, jak wrócił z Pomorza.
Po tej operacji Katarzyna M. skarżyła się na bóle brzucha. Podczas kolejnego zabiegu, który wykonywali inni chirurdzy okazało się, że kobieta nie ma fragmentu jelita grubego, a w jej brzuchu znajduje się kał i krew, co zagrażało jej życiu.
Marek M. twierdzi, że mogło dojść do stanu zapalnego, który mógł skutkować zniszczeniem jelita. Śledczy opierają się na opinii biegłych, z której wynika, że ginekolog nie zachował należytej ostrożności lekarskiej, operując chorą, która była już po trzech operacjach jamy brzusznej.
Do operacji doszło 10 grudnia 2013 r. w szpitalu Żeromskiego.
Poniżej apel poszkodowanych
Drodzy eNCeKowicze!
Prosimy Was o poświęcenie chwili na przeczytanie poniższego postu
Bardzo nam przykro, że musimy się do Was odzywać w takich okolicznościach, ale uważamy, że powinniście się dowiedzieć bo eNCeK Food Truck Park istnieje dzięki Wam, Waszym odwiedzinom i zaangażowaniu. Nie sądziliśmy, że po ponad roku prowadzenia naszego parku food trucków spotka nas taka sytuacja.
W nocy z piątku na sobotę (26.04-27.04) my i Pan Kumpir Nowa Huta zostaliśmy okradzeni. Sprawcy włamali się do naszego namiotu, a następnie ukradli 2 pufy, które kupiliśmy dla Waszej wygody aby móc przygotować wygodne strefy chilloutu na nadchodzące lato. Jesteśmy zasmuceni i zdruzgotani, że ktoś zgotował takie powitanie Kumpirowi na naszym placu zaledwie 3 tygodnie po otwarciu.
Nie możemy i nie będziemy tolerować takich zachowań, nie godzimy się na nie! W przygotowywanie eNCeKu wkładamy całe serce i pasję oraz chcemy aby ten food truck park był bezpieczny dla Was, Waszych dzieci, rodzin.
Na ten moment sprawa została zgłoszona na policję, natomiast my ze swojej strony zdecydowaliśmy się nie udostępniać tutaj dokładnych wizerunków sprawców oraz filmów z z monitoringu, a sprawcom dać szansę na zrehabilitowanie się i oddanie naszej własności. Zobowiązujemy się też do usunięcia i wszelkich nagrań, postów, zdjęć i wycofania zawiadomienia jeżeli sprawcy dobrowolnie się do nas zgłoszą. Jeżeli też ktoś z Was ‚rozpoznaje’ sprawców również prosimy o kontakt.
Nie zgadzajmy się na takie traktowanie, niszczenie własności i reagujmy gdy widzimy takie sytuacje, a nie tylko gdy nas bezpośrednio dotykają!
Kryminalni z Wydziału do zwalczania Przestępczości Gospodarczej Komendy Miejskiej Policji w Krakowie wpadli na trop 40-letniego mieszkańca Katowic, który zajmował się hodowlą oraz handlem zagrożonymi wyginięciem gadami. Według ustaleń śledczych, mężczyzna sprowadzał z zagranicy zabronione prawnie gatunki dzikich zwierząt, a następnie oferował je do sprzedaży na portalach internetowych oraz podczas tematycznych pokazów. Ceny zwierząt oscylowały od 150 do 300 zł.
W wyniku intensywnej pracy operacyjnej funkcjonariusze ustalili, że mężczyzna w połowie kwietnia br. zamierza uczestniczyć w targach terrarystycznych, odbywających się w Nowej Hucie. Tego dnia policjanci od samego rana bacznie obserwowali miejsce, w którym gromadzili się koneserzy egzotycznych zwierząt. Gdy na wystawie pojawił się 40-letni mężczyzna wraz ze swoimi nielegalnymi okazami, policjanci zatrzymali go.
Natomiast gady, które chciał sprzedać zostały w obecności biegłego zarekwirowane. Wśród zabezpieczonych zwierząt były: kameleon jemeński, legwan oraz zielony pyton birmański. Natomiast w chorzowskim mieszkaniu zatrzymanego – podczas przeszukania dokonanego wspólnie z miejscowymi policjantami – kryminalni znaleźli jeszcze węże boa, żabki dendrobates , a także żółwie stepowe, które również miały trafić na rynek.
Mężczyzna usłyszał już zarzuty naruszenia przepisów Ustawy o ochronie przyrody za co grozi mu od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Przepis ten mówi o naruszeniu prawa Unii Europejskiej w zakresie obrotu chronionymi gatunkami dziko żyjących zwierząt i roślin poprzez oferowanie zbycia lub nabycia, przewożenie w celu zbycia, nabywanie, wystawianie publicznie w celach zarobkowych okazów określonych gatunków roślin lub zwierząt.
– Pozostałe odpowiedzą za posiadanie znacznych ilości marihuany oraz amfetaminy. Ustalono, że grupa wprowadziła na czarny rynek ponad 4 kilogramy marihuany a podczas przeszukań w toku dotychczasowych realizacji zabezpieczono 1,5 kilograma tej substancji – mówi Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
Policjanci zajmujący się sprawą doskonale wiedzieli, że w czarnorynkową działalność zaangażowanych jest więcej osób, a ich zatrzymanie pozostaje jedynie kwestią czasu. W wyniku sukcesywnie prowadzonych czynności operacyjnych, kryminalni namierzyli kolejnych trzech podejrzanych w tej sprawie. Mężczyźni w wieku od 21 do 28 lat zostali zatrzymani kilka dni temu w Nowej Hucie. Jak się okazało, dwóch z nich było wcześniej karanych za przestępstwa narkotykowe.
Według ustaleń śledczych, zatrzymani ściśle współpracowali z członkami rozbitej szajki, a ich rola polegała na przyjmowaniu od dostawców hurtowych ilości środków odurzających. Materiał dowodowy zebrany w toczącym się postępowaniu, pozwolił na przedstawienie im zarzutu posiadania znacznych ilości marihuany, za co grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Prokurator zastosował wobec podejrzanych środek zapobiegawczy w postaci dozoru Policji.
Do zdarzenia doszło około 17.40 przy ulicy Jagiełły. Do patrolu straży miejskiej pełniącego służbę w tym rejonie podbiegł zdenerwowany mężczyzna. Stwierdził, że przed chwilą ktoś celował do niego i do innych osób z pistoletu. Dodał, iż napastnik zachowuje się agresywnie, prawdopodobnie jest pod wpływem alkoholu lub innych środków odurzających.
Strażnicy ruszyli we wskazanym kierunku i dostrzegli opisywanego człowieka. Ten na widok zbliżających się strażników schował do torby pistolet. Strażnicy polecili mu, by się zatrzymał i postępował zgodnie z ich poleceniami. Po chwili został przez nich obezwładniony, a na jego rękach pojawiły się kajdanki. W torbie, którą miał przy sobie znajdował się pistolet na kulki, a także zwitek z białym proszkiem i susz roślinny.
W rozmowie ze strażnikami mężczyzna przyznał, że pił dziś alkohol i zażywał środki odurzające, takie jak te, które są w torbie. Ponieważ nie uskarżał się na żadne dolegliwości i nie chciał wezwania na miejsce pogotowia, został przekazany patrolowi policji.
info/zdjecie: SM
Jak się okazało, po kilku minutach do policjantów podszedł właściciel uszkodzonego pojazdu, który czując się zagrożony w momencie ataku, odjechał kilkadziesiąt metrów dalej. Nie był to jedyny poszkodowany, ponieważ w tym samym momencie pojawiła się właścicielka innego pojazdu, w którym ten sam mężczyzna wybił szybę. Podobnie jak pierwszy poszkodowany, kobieta wystraszona napaścią oddaliła w obawie o swoje życie.
33-letni mieszkaniec Nowej Huty odpowiedzialny za uszkodzenia, został przekazany funkcjonariuszom z Komisariatu Policji VII w Krakowie, gdzie usłyszał zarzut zniszczenia cudzej rzeczy tj. o czyn z art. 288 § 1 kk.
Zatrzymany tłumaczył swoje zachowanie wypitym w nadmiarze alkoholem, a także tym, że wcześniej został sprowokowany przez grupę mężczyzn.
– Zacząłem się z nich śmiać, kiedy to zauważyli zaczęli na mnie krzyczeć. Mariusz zawołał swoich kolegów, którzy stali pod sklepem. Na szczęście udało mi się uciec – mówił na początku procesu oskarżony.
Dominik P. zapewniał, że wrócił wtedy do swojego mieszkania. Po chwili jednak stwierdził, że wyjdzie, żeby kupić kolejne piwo. Po drodze spotkał Mariusza K., kobietę, z którą ten wcześniej zażywał rozkoszy i ich znajomych.
Tym razem nie udało się 24-latkowi uniknąć konfrontacji z 33-letnim mężczyzną. Mariusz K. miał go wtedy wyzwać na tzw. solówkę. – Chciałem z nim pogadać, wyjaśnić sytuację, ale on zaczął atakować mnie nożem. Przewróciliśmy się. Kiedy zorientowałem się, że mam krew na rękach uciekłem. Kiedy się odwróciłem Mariusz jeszcze stał – wyjaśniał Dominik P.
Sąd nie uwierzył wyjaśnieniom skazanego. Podczas wyjaśnień Dominik P. zapewniał iż Mariusz K. wyjął nóż z rękawa. Sąd ustali jednak, że poszkodowany podczas bójki miał na sobie koszulkę z krótkim rękawem.
Jak się okazało, zanim został ujęty w jednej z osiedlowych kwiaciarni ukradł tulipany, a od ekspedientki za ich oddanie żądał 20 zł grożąc jej nożem. Podobna sytuacja miała miejsce chwilę później w piekarni, gdzie sterroryzował sprzedawczynię, a rozjuszony całą sytuacją rzucił w jej kierunku szklanym przedmiotem wziętym z lady. To ostatnie zdarzenie mogło skończyć się tragicznie, ponieważ kobieta została uderzona w głowę, na szczęście uraz nie był groźny.
Osoby widzące całe zajście, w obawie przed napastnikiem zamknęły się w innych lokalach handlowych oczekując na przyjazd policji.
Agresywny 27-latek trafił do Komisariatu Policji VII w Krakowie. Jak się okazało nie był to jego pierwszy konflikt z prawem.
W wyniku przeprowadzonych czynności podejrzanemu przedstawiono zarzuty: kradzieży rozbójniczej, wyłudzenia, przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu oraz znieważenia. Wobec podejrzanego Sąd zastosował środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy.
– Podczas penetracji okolicy i poszukiwań rabusiów, których łupem padł telewizor oraz żywy inwentarz, policjanci zauważyli mężczyznę, który na ich widok zareagował bardzo nerwowo. Funkcjonariusze wylegitymowali go – mówi Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
Okazało się, że choć 56-letni bezdomny nie ma związku z kradzieżą odbiornika rtv oraz kur i kogutów ale jest poszukiwany listem gończym do odbycia kary pozbawienia wolności za przestępstwo. Mężczyzna został więc zatrzymany i doprowadzony do Zakładu Karnego, w którym spędzi najbliższy rok.